Zobacz opis Zobacz opis sztuki: HULAJGĘBA
Kategoria BTL Klasyka
KATEGORIA WIEKOWA Dla młodzieży i dorosłych
CZAS TRWANIA 160 min.

HULAJGĘBA

OPIS / OVERVIEW

HULAJGĘBA

wg „Ferdydurke” i „Dzienników” Witolda Gombrowicza oraz „Boskiej komedii" Dante Alighieri

"Hulajgęba" to adaptacja powieści Witolda Gombrowicza "Ferdydurke" oraz fragmentów dziennika i refleksji autora rozrzuconych we "Wspomnieniach Polskich. Wędrówki po Argentynie" oraz "Rozmów z Gombrowiczem". Sam tytuł adaptacji jak i spektaklu został zaczerpnięty z jednego z rozdziałów "Ferdydurke" - "Hulajgęba i nowe przyłapanie".... W przedmowie do hiszpańskiego wydania Gombrowicz pisze, iż Forma zawsze wpycha człowieka w Niedojrzałość - "styl bycia jednej osoby wpływa na styl bycia drugiej" (PF, s.412), z tego stwierdzenia wyłania się najgłębszy sens powieści, iż człowiek w swej istocie na zawsze jest podszyty dzieckiem.

Spektakl nasz jest nieśmiałą próbą skojarzenia wędrówki Dantego, Wergiliusza i Beatrycze po zaświatach "Boskiej Komedii" (piekło, czyściec i raj). Skojarzony z podróżą, jaką odbywa Bohater u boku prof. Pimki przez piekło szkoły, inteligencki czyściec Młodziaków, do źródła rajskiego dzieciństwa na dworze w Małoszycach. "Ferdydurke" via "Boska Komedia" to rodzaj gry z widzem, przekomarzanie się, zabawa w skojarzenia, którym rządzi "potworny kreator świata".

Problemy, z jakimi boryka się Bohater/ Dante, to znalezienie antidotum na niejednolitość świata, ukazanie postawy gracza, która sankcjonuje głupotę w mądrości i mądrość w głupocie, to w końcu obcowanie z piekłem i cierpieniem, jakie gotujemy sobie i innym. W obliczu wszelkich kryzysów społecznych i politycznych metodą Gombrowicza na rozpoznanie świata staje się ukazanie ludzkiego istnienia jako nieustającej walki z rodzącą się formą, a także paradoksalny zachwyt i fascynacja stereotypem. Ekscentryczne przygody i postanowienia Bohatera są nieustannie komentowane przez niego samego, co wprowadza swoisty ton żartobliwej refleksji filozoficznej.

Powieść Gombrowicza, napisana w roku 1937, jest wciąż aktualna, wstrząsająca, bolesna i śmieszna. W tym kontekście nasza " Hulajgęba" to wędrówka po peryferiach człowieka. W Białostockim Teatrze Lalek w planie żywym i planie teatru formy zyskuje, jak nam się wydaje, jeszcze rozleglejsze znaczenie, stając się swobodną fantazją o byciu człowieka w świecie.

Waldemar Śmigasiewicz

22 marca 2024
Konferencja prasowa przed premierą spektaklu "Hulajgęba"
Zobacz
27 marca 2024
Premiera spektaklu "Hulajgęba"
Zobacz

NAJBLIŻSZE POKAZY:

ZOBACZ WSZYSTKIE POKAZY

TWÓRCY / CREATORS

adaptacja i reżyseria / adaptation and direction
Waldemar Śmigasiewicz
scenografia / scenography
Maciej Preyer
muzyka / music
Mateusz Śmigasiewicz
asystent reżysera / director's assistant
układy taneczne / dance arrangements
Katarzyna Wiktorko
konsultacje wokalne / vocal consultations
multimedia
Katarzyna Zabłocka
zdjęcia / photos
Krzysztof Bieliński

OBSADA / CAST

ZAPOWIEDZI PRASOWE / PRESS ANNOUNCEMENTS

To będzie wyjątkowe spojrzenie na Gombrowicza. Nowa premiera w BTL już w środę

Urszula Śleszyńska, "Kurier Poranny", 24.03.2024

ROZWIŃ

(...)

Jak zapewnia reżyser i autor adaptacji - problemy, z jakimi boryka się Bohater/ Dante, to znalezienie antidotum na niejednolitość świata, ukazanie postawy gracza, która sankcjonuje głupotę w mądrości i mądrość w głupocie, to w końcu obcowanie z piekłem i cierpieniem, jakie gotujemy sobie i innym. W obliczu wszelkich kryzysów społecznych i politycznych metodą Gombrowicza na rozpoznanie świata staje się ukazanie ludzkiego istnienia jako nieustającej walki z rodzącą się formą, a także paradoksalny zachwyt i fascynacja stereotypem. Ekscentryczne przygody i postanowienia Bohatera są nieustannie komentowane przez niego samego, co wprowadza swoisty ton żartobliwej refleksji filozoficznej.

Ten spór pomiędzy Syfonem a Miętusem rozgrywa się dzisiaj na terenie naszego kraju - dodaje reżyser. - To spór tych idealistów prominencji prawicowej i lewicowej i jest tutaj doprowadzony do absurdu. To jest oczywiście pewna metafora, ale ten spór przebiega i przez naszą rodzinę i przez naszą społeczność i w różnych miejscach. Jesteśmy uwikłani w pewien rodzaj klinczu, który sobie sami zgotowaliśmy. Ale wyjście z tego jest takie, że wyjściem jest jedynie dystans. I uświadomienie sobie, że niestety, ale musimy z tym żyć. Musimy żyć z tą gębą, którą nam przyprawiają. Jesteśmy skazani na drugiego człowieka.

(...)

Premiera „Hulajgęby” w Białostockim Teatrze Lalek

(jd), Radio Akadera, 24.03.2024

ROZWIŃ

Waldemar Śmigasiewicz w Białostockim Teatrze Lalek reżyseruje spektakl „Hulajgęba”. „Hulajgęba” to połączenie powieści Witolda Gombrowicza „Ferdydurke” oraz fragmentów dziennika i refleksji autora rozrzuconych we „Wspomnieniach Polskich. Wędrówki po Argentynie” oraz „Rozmów z Gombrowiczem”.

Sam tytuł adaptacji jak i spektaklu został zaczerpnięty z jednego z rozdziałów „Ferdydurke” – „Hulajgęba i nowe przyłapanie”.

– Pomysł reżyserski jest bliski z zamysłowi Gombrowicza. Ukazanie człowieka w matni innych ludzi, w skrzyżowaniu ich losów i w próbie wydostania się z takiej konstatacji, że nasze odbicie jest zależne od odbicia duszy w oczach innego człowieka i zależymy od innego człowieka. Co jest tutaj jakby pewną nowością to nieśmiało zaproponowałem taką podróż tego bohatera krzyżując ją z podróżą Dantego przez zaświaty, czyli przez piekło, czyściec i raj. U nas będzie to próba połączenia tego czy dopasowania tego do szkoły, piekła, czyśćca do młodziaków i raju do dworu – mówi Waldemar Śmigasiewicz, reżyser i autor adaptacji.

„Ferdydurke” Witolda Gombrowicza, napisana w roku 1937, jest wciąż aktualna, wstrząsająca, bolesna i śmieszna.

– Ten spór pomiędzy Syfonem, a Miętusem, który dzisiaj się rozgrywa na terenie naszego kraju, jest tutaj doprowadzony do absurdu. Oczywiście to jest metafora pewnego sporu, ale ten spór przebiega przez naszą rodzinę, i przez naszą społeczność, i w różnych miejscach, i jesteśmy uwikłani w pewien rodzaj klinczu, który sobie sami zgotowaliśmy. Wyjściem jest jedynie dystans i uświadomienie sobie, że niestety, ale musimy z tym żyć, musimy żyć z tą gębą, którą nam przyprawiają. Jesteśmy skazani na drugiego człowieka – dodaje Waldemar Śmigasiewicz.

Premierę spektaklu „Hulajgęba” Białostocki Teatr Lalek zaplanował 27 marca, w Światowy Dzień Teatru. Kolejne pokazy od 4 kwietnia.

"Hulajgęba", czyli nowość BTL-u. To adaptacja słynnej powieści

Daria Lickiewicz, bialystokonline.pl, 24.03.2024

ROZWIŃ

Na deskach Białostockiego Teatru Lalek już niebawem zostanie zaprezentowany nowy spektakl "Hulajgęba", będący adaptacją słynnej powieści Witolda Gombrowicza. Mimo upływu prawie 90 lat od napisania "Ferdydurke", jej tematyka pozostaje nadal aktualna.

"Hulajgęba"

Aktualna, wstrząsająca, bolesna i śmieszna - taka zapowiada się "Hulajgęba", czyli adaptacja słynnej powieści Witolda Gombrowicza, "Ferdydurke", która powstała w 1937 roku. Powieść ta na scenie BTL-u zestawiona zostanie z podróżą Dantego, Wergiliusza i Beatrycze przez światy opisane w "Boskiej Komedii". Reżyserem sztuki jest Waldemar Śmigasiewicz.

- Zamysł reżyserki jest bliski zamysłowi Gombrowicza. Polega na ukazaniu człowieka w matni innych ludzi, na skrzyżowaniu ich losów oraz w próbie wydostania się z tego i konstatacji, że nasze odbicie jest zależnie od odbicia duszy w oczach innego człowieka. To, co stanowi tu nowość, to propozycja podróży bohatera, zestawionej z podróżą Dantego przez zaświaty. W naszym przypadku będzie to próba połączenia tego z etapami życia, czyli szkołą, domem i dzieciństwem, które wpływają na formowanie się osobowości - opowiada reżyser Waldemar Śmigasiewicz. - Nie każdy dziś wpuszcza Gombrowicza do teatru. Jest to autor nie tyle trudny, co prowokujący do myślenia - dodaje.

W Gombrowiczowskim spojrzeniu na świat, w czasie różnych kryzysów społecznych i politycznych, ludzkie życie jest widziane jako nieustanna walka z różnymi formami oraz jako paradoksalna fascynacja stereotypami. Odbicie tego można znaleźć we współczesnym świecie, co ukazuje właśnie "Hulajgęba".

- To jest apel o dystans do samego siebie. Dystans, który jest w dzisiejszym świecie szalenie potrzebny. Bez niego wszyscy się wymordujemy, gdyż uznamy rację jednego człowieka za racje absolutne - podkreśla reżyser. - Spór pomiędzy Syfonem, a Miętusem, który rozgrywa się na terenie naszego kraju, czyli idealistów proweniencji prawicowej i lewicowej jest tutaj doprowadzony do absurdu. Jest to oczywiście metafora tego sporu, jednak przebiega on przez każdy poziom naszego życia. Jesteśmy w to uwikłani i sami sobie to zgotowaliśmy. Wyjściem z tego jest jedynie dystans i uświadomienie sobie, że musimy żyć z gębą, którą nam przyprawiają i że jesteśmy skazani na drugiego człowieka - opowiada.

W obsadzie spektaklu "Hulajgęba" znajdują się: Iwona Szczęsna, Agata Stasiulewicz, Ryszard Doliński, Adam Zieleniecki, Krzysztof Pilat, Jacek Dojlidko, Michał Jarmoszuk, Piotr Wiktorko, Łucja Grzeszczyk, Magdalena Ołdziejewska, Wiesław Czołpiński, Zbigniew Litwińczuk, Mateusz Smaczny, Krzysztof Bitdorf, Błażej Piotrowski i Maciej Zalewski.

Klasyka wiecznie żywa

Jerzy Doroszkiewicz, geekstok.pl, 27.03.2024

ROZWIŃ

„Ferdydurke” to absolutna klasyka XX-wiecznej polskiej literatury, a przy tym – szkolna lektura. Lektura łatwa i trudna zarazem. Może wywoływać heheszki, a może też skłaniać do refleksji nad niezmiennością ludzkiej kondycji, nad uwarunkowaniami, które determinują losy, nad gębami, z którymi musimy żyć, a często i zmagać się z nimi przez całe życie.

W Białostockim Teatrze Lalek swoją wizję tekstu Gombrowicza, ale i postaci autora, interpretuje prof. Waldemar Śmigasiewicz. Kilka pokoleń lalkarzy zna go jako nauczyciela akademickiego na Wydziale Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku, wydziału zamiejscowego Akademii Teatralnej w Warszawie. Jednocześnie Śmigasiewicz w Teatrze Dramatycznym im. Aleksandra Węgierki już w 1982 roku wspólnie z Maciejem Wojtyszko wystawił „Iwonę, księżniczkę Burgunda” według Witolda Gombrowicza. W połowie lat 80. XX wieku Śmigasiewicz przeniósł się do krakowskiej Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej i tam realizował między innymi ze studentami przedstawienia dyplomowe. Za, tak zgadliście, „Ferdydurke” w 1987 roku otrzymał Grand Prix na Europejskim Festiwalu Szkół Teatralnych w Lyonie.

I od tej pory Śmigasiewicz nieustannie do Gombrowicza powraca. Rozprawa doktorska Śmigasiewicza w dziedzinie reżyserii też dotyczyła pisarza, była zatytułowana „Aktor w teatrze Gombrowicza”. Sam stał się autorem spektaklu „Hulajgęba” , który na podstawie „Ferdydurke” i „Dzienników” Gombrowicza  miał premierę w 2003 roku w Teatrze Bagatela w Krakowie. W roku 2024 Śmigasiewicz powraca do tego pomysłu na scenie Białostockiego Teatru Lalek. Do tekstu dokłada też fragmenty „Wspomnień Polskich. Wędrówek po Argentynie” oraz „Rozmów z Gombrowiczem”. Mało tego – jego wizja „Ferdydurke” to podróż głównego bohatera wraz z Dantem przez piekło, czyściec i raj. W wypadku naszej szkolnej lektury są to odpowiednio szkoła, młodziaki i symbolizujący raj – dwór.

Są w sztuce odwołania do polityki, obyczajowości i seksualności, nie zabraknie też sławnego pojedynku na miny. Na scenie pojawia się całą plejada aktorów Białostockiego Teatru Lalek. Nie brakuje także lalek, czy elementów choreografii, które budują charakterystyki poszczególnych postaci. „Jesteśmy uwikłani w pewien rodzaj klinczu, który sobie sami zgotowaliśmy, ale wyjściem jest jedynie dystans i uświadomienie sobie, że niestety ale musimy żyć z tą gębą, którą nam przyprawiają”.

GALERIA / GALLERY

RECENZJE / REVIEWS

Przy okazji Międzynarodowego Dnia Teatru odbyła się najnowsza premiera BTL

Urszula Śleszyńska, "Kurier Poranny", 28.03.2024

ROZWIŃ

"Hulajgęba" to najnowsza propozycja Białostockiego Teatru Lalek. Spektakl w reżyserii i adaptacji Waldemara Śmigasiewicza premierę miał w środę (27 marca). Tego dnia przypadał też Międzynarodowy Dzień Teatru. Spektakl ten jest świetnie zagrany, wyreżyserowany i dopracowany w każdym szczególe. Dostrzegła to białostocka publiczność, która premierę nagrodziła owacją na stojąco.

(...)

Spektakl poruszał, śmieszył i zmuszał do zastanowienia. Jak zapewniali w przerwie, a także już po spektaklu widzowie, był to Gombrowicz w czystej postaci. Tu absurd gonił absurd, a wszystkie ukryte sensy docierały jeszcze na długo po opadnięciu kurtyny.

Hulajgęba, czyli Gombrowicz na scenie BTL

Anna Dycha, www.dziennikteatralny.pl, 30.03.2024

ROZWIŃ

Gombrowicz byłby zadowolony – można śmiało powiedzieć po premierze spektaklu „Hulajgęba" opartego m.in. na „Ferdydurke" i „Dziennikach" autora w reżyserii Waldemara Śmigasiewicza. To pierwsza w tym roku premiera w Białostockim Teatrze Lalek.

„Hulajgęba" to adaptacja powieści Witolda Gombrowicza „Ferdydurke", fragmentów „Dziennika" i refleksji autora rozrzuconych we „Wspomnieniach Polskich. Wędrówki po Argentynie", „Rozmów z Gombrowiczem", a także „Boskiej komedii" Dantego. Trzeba powiedzieć, że bardzo udana adaptacja. Na scenie dostajemy kwintesencję Gombrowiczowskiej twórczości – pełnej parodii i groteskowego humoru. To klasyka, ale ubogacona, podana w bardzo świeży, pełny energii i ciekawych rozwiązań formalnych sposób.

Nie jest tajemnicą, że reżyser Waldemar Śmigasiewicz Gombrowicza doskonale czuje. W białostockim Teatrze Dramatycznym im. A. Węgierki reżyserował już „Iwonę, księżniczkę Burgunda", a w Krakowie – z powodzeniem „Ferdydurke". Teraz efekty jego czytania Gombrowicza i przełożenia go na scenę mogą podziwiać białostoccy widzowie. Pomysły reżysera spotykają się z talentem aktorów, których wielu w tej sztuce występuje w podwójnych rolach i – nie inaczej – stają na wysokości zadania.

W szkole jak w piekle

30-letni Józio (Michał Jarmoszuk) zostaje cofnięty przez prof. Pimko (Ryszard Doliński) do szkoły. Zderzają się w niej dwie grupy: grzeczne chłopięta pod wodzą Syfona (Piotr Wiktorko) i zbuntowane chłopaki, którym przewodniczy Miętus (Błażej Piotrowski). Ach, cóż za energia – niczym w piekle (podróż Józia reżyser łączy z podróżą Dantego przez zaświaty)! Poszturchiwania, przepychanki, bijatyki, obsceniczne słownictwo, wyśmiewanie się z nauczycieli i palenie papierosów po kryjomu. Młodzieńczą energię trudno opanować Bladaczce (Wiesław Czołpiński).

Perełką jest scena, w której nauczyciel zmusza uczniów do zachwytu nad poezją Słowackiego (Gałkiewicz: „Nie mogę zrozumieć, jak zachwyca, jeśli nie zachwyca"). Z kolei kulminacyjny moment to słynny pojedynek na miny, w którym Miętus zmierzy się z Syfonem. Po serii niewybrednych min wygrywa Miętus, który zgwałcił Syfona przez uszy, używając w stosunku do niego ordynarnych słów.

Dalsza podróż Józia

Ze szkoły Józio trafia do nowoczesnego domu Młodziaków (Łucja Grzeszczyk i Zbigniew Litwińczuk), którzy hołdują nowym prądom. Pimko uważa, że Józio nauczy się tam naturalności i przestanie udawać dorosłego. Jego zainteresowanie („zakochałem się") wzbudza córka Młodziaków, nowoczesna pensjonarka (Agata Stasiulewicz). Neonowy strój, wysportowana sylwetka to ewidentny ukłon w stronę współczesnych gwiazd internetu.

Gdy na scenie pojawia się ciotka Hurlecka (Iwona Szczęsna), zabiera Józia i Miętusa do dworu w Bolimowie. Tam spotkają wuja Konstantego (Wiesław Czołpiński), ich dzieci: Zygmunta (Mateusz Smaczny) i Zosię (Magdalena Ołdziejewska) oraz lokaja Franciszka (Krzysztof Bitdorf). Tam też zbrata się z prawdziwym parobkiem Walkiem (Maciej Zalewski).

Już od pierwszych chwil Błażej Piotrowski przykuwa uwagę – świetna obsadowa decyzja, która pozwala mu rozwinąć skrzydła. Tworzy udany duet z Piotrem Wiktorko – grającym wciąż upupianego, niewinnego idealistę. Nie zawodzi Michał Jarmoszuk jako „młody staruszek", pozytywnie zaskakuje Mateusz Smaczny. Nie gorzej wypadają panie. Pełna młodzieńczej energii Agata Stasiulewicz i podająca w ostatniej scenie do całowania gębę – Magdalena Ołdziejewska. Całej obsadzie należą się słowa uznania.

„Gdyż nie ma ucieczki przed gębą"

Jak to u Gombrowicza, forma ma znaczenie. Spektakl zachwyca świeżością, jednocześnie szanując klasykę, jakim bez wątpienia jest „Ferdydurke". Frazy płynące ze sceny nic nie straciły na aktualności. Wszyscy dobrze wiemy, że „(...) nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę, a przed człowiekiem schronić się można jedynie w objęcia innego człowieka. Przed pupą zaś w ogóle nie ma ucieczki".

W przedstawieniu mamy wiele ciekawych rozwiązań formalnych. W części szkolnej aktorzy używają lalek tintamaresek. Spektakl zachwyca bardzo udanym ruchem scenicznym (odpowiedzialna za niego jest Katarzyna Wiktorko). Nowoczesna pensjonarka wypada interesująco w pociągającym tańcu, a Kopyrda (Mateusz Smaczny) zaskakuje... stepowaniem.

Duże wrażenie robią sceny – zarówno w szkole, jak i na wsi, w których aktorzy grają pewną zbiorowość. Razem z pomysłami scenografa (Maciej Preyer) znakomicie dopełniają całość.

Gęby hulają po scenie

Gęby hulają, że miło na nie patrzeć. Reżyser zapowiadał, że chce pokazać człowieka w matni innych ludzi i próbę wydostania się z takiego układu. Czy jest to możliwe? Czy możemy mieć tylko kolejne gęby? Gęby są nam wciąż przyprawiane i z tym trzeba się pogodzić. „Jesteśmy skazani na drugiego człowieka" – przypomina Śmigasiewicz. I taki przekaz wybrzmiewa ze sceny.

Mimo całego humoru zaduma w końcu przyjdzie, a z nią kolejne pytania na temat ludzkiego istnienia. Brawa dla reżysera i całej teatralnej ekipy, która z taką pasją i wyczuciem klasyki przypomniała twórcze i egzystencjalne dylematy Witolda Gombrowicza.

Waldemar Śmigasiewicz wyreżyserował spektakl „Hulajgęba” w Białostockim Teatrze Lalek

Jerzy Doroszkiewicz, geelstok.pl, 29.03.2024

ROZWIŃ

Odrobina lalkowej animacji, szczypta wizualizacji, kilka niepokojących nut i całe góry erudycyjnych wtrętów będące pożywką dla fantastycznego zespołu aktorskiego Białostockiego Teatru Lalek składają się na mocno ubogaconą wersję „Ferdydurke” Witolda Gombrowicza. Stąd i tytuł – „Hulajgęba”, jakim nie bez przyczyny swoje dzieło nazwał Waldemar Śmigasiewicz – reżyser niemal trzygodzinnego spektaklu.

Ach ta gombrowiczowska gęba. Ujawniona w międzywojennym dwudziestoleciu nie umrze pewnie nigdy. Może dziś wersję człowieczą zastępują gęby instagramowe, ale idea pozostaje. Czy ta sama, o jakiej myślał Gombrowicz? Dziś gęby zmieniać łatwo, a bez gęby wręcz się nie istnieje. Za to można istnieć bez znajomości kanonu lektur i mieć miliony obserwujących. Starożytni rzekliby „o tempora, o mores”, zaś reżyserzy wierni swojemu inteligenckiemu etosowi internetowym plagom nie ulegają. Stąd i Waldemar Śmigasiewicz, wszak obwołany w Polsce naczelnym specjalistą od adaptacji twórczości Gombrowicza kanoniczny tekst „Ferdydurke” wedle swojego ja ubogaca nie tylko w inne frazy pisarza, ale nawet sięga bo „Boską komedię” Dantego.

Czy mruga okiem do widza, napełniając spektakl dodatkowymi znaczeniami, czy traktuje go śmiertelnie poważnie – oto jest wielka tajemnica sztuki. Daje możliwość odbioru na wielu płaszczyznach i warstwach, nie zapominając jednak o rozrywkowej roli teatru. I tu zadanie miał nietrudne. Wystarczyło przyjrzeć się zespołowi aktorskiemu Białostockiego Teatru Lalek, zakomponować sceny zbiorowe i rollecoaster zabiera widzów w dłuugą podróż.

Szkoła przyrównana do piekła Dantego to najbardziej zapamiętywana i najczęściej cytowana część „Ferdydurke”. I, zdaje się, najbardziej wyczekiwana. I tu objawia się sardoniczny Pimko – Ryszard Doliński, by zawrócić 30-letniego Józia – Michała Jarmoszuka do szóstej klasy. A w klasie – jak to w klasie, w dodatku w męskiej szkole. Przekleństwa, papierosy, kpiny z nauczycieli, którzy też są nie wiele mądrzejsi od uczniów. I każdy z przylepioną gębą. Profesor Wiesław Czołpiński jako profesor Bladaczka przekonuje Gałkiewicza – Jacka Dojlidkę, że Słowacki zachwyca, a Syfon Piotra Wiktorki wznosi pieśń do chłopięcia i orlęcia. Zaś Miętus Błażeja Piotrowskiego walczy na miny i gwałci przez uszy. A w ławce nie przestaje wygłupiać się i owe miny stroić.

Postępowa Młodziakowa, czyli przebrana w piękne kreacje Łucja Grzeszczyk czy zidiociała ciotka Hurlecka – Iwona Szczęsna to kolejne stuprocentowe trafienia. Zuta Agaty Stasiulewicz, niczym wytrawna influencerka wygina się na scenie – widać i reżyser nie oparł się pokusie mieszania stylistyk i gatunków. Choć stepujący ni stąd ni z owąd  Kopyrda Mateusza Smacznego zdaje się być pójściem Śmigasiewicza na znaczeniową łatwiznę.

Ileż radości mają aktorzy Białostockiego Teatru Lalek, kiedy mogą przeistoczyć się w barwną grupę chłopów, jak fantastycznie ogrywa „brata się” Wiesław Czołpiński, ileż chichotu musi zdusić Magdalena Ołdziejewska grając Zosię. A wieczny wędrowiec Józio – Jarmoszuk? Kiedy tłumaczy wujowi Konstantemu ideę owego bratania się z chłopem ma doprawdy stalowe nerwy.

Czy finałowa kameralna scena Józia i Zosi daje satysfakcjonującą odpowiedź na pytanie o człowieczy los nierozerwalnie z gębą związany – nie wiem. Na pewno cały fantastyczny zespół tego przedstawienia zobaczyć warto. Hula w swoich ulubionych, i dobrze nam znanych, gębach na scenie aż miło. Trudno ich nie lubić i nie szanować, czy wręcz kochać. A czy idąc dalej tropem wróżbiarskiej wyliczanki Waldemar Śmigasiewicz nie chce wyzbyć się inteligenckiego etosu, nie dba, co ludzie powiedzą, czy po prostu trochę z nas żartuje – najlepiej przekonać się samemu. Ten zespół na to zasługuje!

Lekcja anatomii doktora Pimki

Karol Zimnoch, teatrologia.pl, 4.04.2024

ROZWIŃ

Przed gębą nie ma ucieczki, a przed pupą – ratunku. Waldemar Śmigasiewicz wraz z artystami Białostockiego Teatru Lalek w nowej inscenizacji Ferdydurke udowodnili, że Gombrowiczowska wizja rzeczywistości wciąż jest aktualna.

Reżyser zdecydował się połączyć Ferdydurke z osnową fabularną Boskiej komedii Dantego. Poszczególne etapy podróży Józia (Michał Jarmoszuk) nosiły znamiona przestrzeni kolejno infernalnych, czyśćcowych oraz (przynajmniej pozornie) rajskich. Zamiast Wergiliusza zawsze z tyłu czaił się gdzieś Pimko (Ryszard Doliński). Wizja Dantego zakłada jednak wertykalną drogę postaci – z przestrzeni przeklętych do coraz doskonalszych. Czy w tym przypadku było podobnie? Moim zdaniem, zdecydowanie nie. Reżyser nie sugeruje konkretnej odpowiedzi, grając raczej na skojarzeniach i ukazując względność oraz pozorność ustalonego wektora podróży. Bo czy ucieczkę Józia z dworku można porównać z wstępowaniem do raju? Pewnie bohaterowi tak się mogło zdawać, dopóki nie odkrył swojej przyprawionej gęby w gębie Zosi (Magdalena Ołdziejewska). Przed gębą – co czytelnicy Gombrowicza świetnie wiedzą – nie ma bowiem ucieczki.

Waldemar Śmigasiewicz nie bał się dodania różnych kontekstów, umożliwiających nowe interpretacje dzieła. Poza Boską komedią warto zwrócić uwagę na umiejętne posługiwanie się scenami zbiorowymi (komponowanie scen zbiorowych: Śmigasiewicz, przygotowanie układów tanecznych: Katarzyna Wiktorko), dzięki którym można było zobaczyć nawiązania do słynnych tekstów kultury. Uważam je za szczególnie udane, ponieważ artyści Białostockiego Teatru Lalek zdecydowanie świetnie sobie radzą z poetyką teatru formy – nie tylko w tym spektaklu. Wspólny ruch jednego, falującego organizmu wydawał się jednak szczególnie ważny w inscenizacji Ferdydurke. Na przykład w szkole chłopcy to ustawiali się przy ławkach, to rozbiegali się w różne strony, tworząc wrażenie naprzemiennego chaosu i harmonii, co symbolizowało ucieczkę przed upupieniem, a w konsekwencji niemożliwość wyzwolenia się przed gębą. Mówiąc o scenach zbiorowych dodam, że szczególnie urzekł mnie sam początek sztuki, gdy aktorzy w lekarskich kitlach, z nieproporcjonalnie małymi lalkowymi rączkami, opisywali anatomię człowieka, udowadniając, że wszystko bierze swój początek od metaforycznej pupy. Scena ta świetnie nawiązywała do obrazu Lekcji anatomii doktora Tulpa, a także do psychoanalitycznej aury spektaklu.

Z kolei sceny szkolne, w szczególności wprowadzenie ciekawego rozwiązania scenicznego w postaci uczniowskich ławek-wózków, raz przypominały wyścigi gokartów, a innym razem Wolność wiodącą lud na barykady Delacroix. Akt szkolny, infernalny, uważam za najbardziej udany, ponieważ najwięcej pojawiało się w nim zarówno kontekstów, jak i dodatkowych warstw metaforycznych, rezonujących z tezami Gombrowicza. Chociażby same ubiory – trzyczęściowe garnitury pełniące rolę mundurków szkolnych były ciekawym rozwiązaniem, ponieważ z rozwydrzonych, zapierających się rękami i nogami przed upupieniem żaków, zrobiły dorosłych, poważnych mężczyzn. Oczywiście, dzięki temu każdy z nas mógł przejrzeć się na scenie jak w lustrze, śmiejąc się już nie z buńczucznych dzieciaków, ale z siebie samych. Warto również przywołać inną scenę zbiorową, gdzie upupieni uczniowie „bawią się”, odgrywając tym samym scenę z obrazu Bruegela pt. Ślepcy. Na czele korowodu szedł oczywiście ich belfer (Wiesław Czołpiński) – tak samo niewidomy, co symbolicznie ukazało pogląd Gombrowicza na edukację.

Warto również zwrócić uwagę na rekwizyty, szczególnie te wykorzystane podczas wizyty Józia w dworku. Pompatyczna przesadność i komizm wujostwa Hurleckich został świetnie oddany przez nieproporcjonalne rozmiary przedmiotów. I tak wuj Konstanty (Wiesław Czołpiński), zamiast spożywać wieczerzę, czyta z gargantuicznych rozmiarów księgi – przypominającej śpiewnik średniowiecznego chorału – o wykwintnych daniach, które w czasach świetności ziemianie zajadali ze smakiem. Natomiast gdy gania z flintą parobka (Maciej Zalewski), lokaj (Krzysztof Bitdorf) podaje mu do załadowania pocisk artyleryjski. Podobnie zresztą w innych częściach spektaklu komizm, sztuczność były wykpiwane przez Gombrowicza i reżysera poprzez obnażanie kuriozalności gestów zupełnie nienaturalnych.

Śmigasiewicz za pomocą tych oraz innych nienachalnych rozwiązań scenicznych umożliwił widzom głębsze wczucie się w teorię gęby i pupy Gombrowicza, a dzięki temu obnażył nasze społeczne zachowania i relacje (chociaż chwilowe!) ograniczone krępującymi formami. Dekonstrukcja ta jednak – podobnie jak w Ferdydurke – była jedynie mgnieniem, bez nadziei na wydostanie się z więzienia gęby.

Postać Pimki w garniturze z czerwonymi ornamentami oraz butami wydała mi się ciekawym nawiązaniem zarówno do postaci Wergiliusza, jak i Mefistofelesa. Bo rzeczywiście nie był to zwykły profesor, ale ktoś znacznie dla Józia ważniejszy, co Śmigasiewicz świetnie wydobywa z tekstu Gombrowicza, bawiąc się być może trochę psychoanalityczną sferą Ferdydurke. Takie nawiązanie do Freuda, jak i wspomnianej Lekcji anatomii, wydało mi się zdecydowanie na miejscu, łączyło się też ze scenografią zredukowaną do trzech plansz z rzuconą nań abstrakcją kolorów (scenografia: Maciej Preyer). Podobnie jak w powieści Gombrowicza świat postaci skoncentrował i zredukował się do relacji międzyludzkich, a więc do przyjmowanych gęb oraz upupień, poza którymi niczego tak naprawdę nie ma – nawet nas samych. Józio w reżyserii Śmigasiewicza w zasadzie nie zostaje sam na scenie, co również ma wymiar symboliczny. Nawet wygłaszając monologi, mówi do publiczności, ma więc odbiorcę, który przyprawia mu gębę, z czego zdaje sobie sprawę w tragikomicznym finale.

Gra aktorska zespołu Białostockiego Teatru Lalek (w tym często jako jednego scenicznego organizmu) jak zawsze była godna podziwu i pochwały. Rozwiązania reżyserskie Waldemara Śmigasiewicza uważam za zrozumiałe oraz jak najbardziej poprawne. Zdając sobie jednak sprawę z tego, że większość nagród reżyser otrzymał za realizacje Gombrowicza, czuję niedosyt, a być może i brak wprowadzenia elementu gry z autorem tekstu. Ale z drugiej strony – czy zawsze trzeba uwspółcześniać wszystko, co możliwe? Tekst Gombrowicza sam w sobie okazuje się bowiem ponadczasowy. Bawi, uczy, ale ostatecznie przeraża – wszak przed gębą nie ma ucieczki.

"Hulajgęba" czyli o gębie, pupie i wędrówce - tej metafizycznej. Spektakl Białostockiego Teatru Lalek zachwyca i zmusza do zastanowienia

Urszula Śleszyńska, "Kurier Poranny", 4.04.2024

ROZWIŃ

(...)

O gębie i nie tylko

I to właśnie część tocząca się w szkole jest tu najlepiej oddana, najpełniejsza, dopieszczona w każdym detalu. Nie to, żeby innym częściom spektaklu czegoś brakowało. Jednak szkoła, niczym piekło Dantego, momentami przeraża, ale też i wciąga. Daje śmiech, prawdziwy - a nie marny rechot. Ale też budzi lęk. I pokazuje, że mimo lat niewiele się tam, w tym szkolnym piekle zmienia. I nagle przestaje dziwić, że nikt dorosły nie chce tam wracać. Do tej szkolnej ławki, do tych nauczycieli i do tej gęby - którą czasem przyprawiają nam inni, a czasem bierzemy ją sobie sami i przylepiamy na stałe, nie mogąc się jej później pozbyć.

Dalej jest równie ciekawie, mniej może zabawnie, a bardziej refleksyjnie. Bo i Józio jest dojrzalszy i nam bliższy. I więcej rozumie, a my razem z nim. Mimo, że wciąż podróżuje nie znając celu - z każdą minutą długiego, bo prawie trzygodzinnego, spektaklu dostrzega w tej podróży coraz więcej sensów. Widzi jak dziewczęta przeobrażają się w dziewczyny, a chłopięta orlęta w chłopaków. Dostrzega, że czasem naprawdę można zbratać się z chłopem, a życie u boku parobka, choć wydaje się niedorzeczne, może faktycznie komuś sprawić radość. Albo chociaż dać pewną ułudę.

Tu nie ma rechotu. Jest śmiech. Śmiech przez rozumienie sensów i odwołań literackich. Ale też bez ich rozumienia czy znajomości da się świetnie ten spektakl odebrać. Na nieco innym poziomie, mniej może metafizycznym, a bardziej realnym. I aktualnym. Bo mimo upływu lat ma się wrażenie, że niewiele się od czasów Gombrowicza zmieniło. A przyklejanie komuś gęby ma nadal znaczenie kluczowe.

Świetny zespół BTL - idealnie współpracujący z reżyserem

Nie da się mówić czy pisać o tym spektaklu bez wspomnienia o zespole aktorskim BTL. To on robi tutaj świetną, wymarzoną wręcz robotę. Dzięki nim, temu jak bardzo ufają reżyserowi i jak bardzo dają mu się prowadzić - nie zbaczając przy okazji z własnych ścieżek pełnych sensów i rozumienia postaci - ten spektakl płynie. Tu na każdym etapie czuć zrozumienie między wszystkimi, którzy "Hulajgębę" tworzą. Jest energia, twórczy ferment. Jest międzypokoleniowość, która umacnia, uwiarygodnia wszystko to, co ze sceny do nas dociera. I w końcu przekaz, że jesteśmy skazani na drugiego człowieka. A co z tym przekazem zrobimy? To już indywidualna sprawa każdego z nas i tego, co i gdzie nas poprowadzi po wyjściu z teatru.

(...)

MULTIMEDIA

materiał Radia Akadera
Relacja Jerzego Doroszkiewicza

Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

Korzystając z serwisu internetowego Białostockiego Teatru Lalek akceptują Państwo zasady Polityki prywatności, wyrażają zgodę na zbieranie danych niezbędnych do administrowania stroną i prowadzenia statystyk oraz wyrażają zgodę na używanie plików cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów na stronie.

Do góry btl kształt