Zobacz opis Zobacz opis sztuki: INKWIZYTOR
Kategoria BTL Klasyka
KATEGORIA WIEKOWA Dla młodzieży i dorosłych
CZAS TRWANIA 65 minut

INKWIZYTOR

OPIS / OVERVIEW

INKWIZYTOR

Według opowieści o Wielkim Inkwizytorze z "Braci Karamazow" Fiodora Dostojewskiego

10 października 2007
Konferencja prasowa przed premierą Inkwizytora
Zobacz
13 października 2007
Premiera Inkwizytora w reż. Wojciecha Kobrzyńskiego
Zobacz

TWÓRCY / CREATORS

scenariusz i reżyseria / written and directed by
Wojciech Kobrzyński
scenografia / scenography
Leszek Mądzik
muzyka / music
Krzysztof Dzierma

OBSADA / CAST

ZAPOWIEDZI PRASOWE / PRESS ANNOUNCEMENTS

Wolność wśród stosów

Monika Żmijewska, „Gazeta Wyborcza”, 11.10.2007

ROZWIŃ

(...) oto wśród stosów, w Sewilli, objawia się Chrystus. Znów czyni cuda. Inkwizytor każe go aresztować. Pyta: - Po coś przyszedł? To, co zostawiłeś na ziemi przed wiekami, nie służy ludziom. Myśmy ten świat poprawili, i teraz będziemy rządzić według własnych zasad. Jeśli nie odejdziesz - spłoniesz. Torquemada przekonuje Chrystusa, że wolność jaką On ofiarował ludziom - jest zbyteczna, że człowiek lęka się jej ciężaru. I właśnie ten filozoficzny wymiar legendy najbardziej interesuje twórców spektaklu. - Wywód Inkwizytora do milczącego Chrystusa obrazuje wszechobecną sytuację egzystencjalną, uzasadnioną psychologicznie i dotyczącą właściwie każdego z nas - mówi reżyser. - Tak naprawdę chętnie pozbawiamy się wolności, chcemy by inni mówili nam, jak żyć. I dopiero wtedy, gdy zaczyna nam to doskwierać - podnosimy głowy. Potem znów spuszczamy... I tak toczy się świat. 

GALERIA / GALLERY

RECENZJE / REVIEWS

Monolog Inkwizytora w teatrze lalek

Monika Żmijewska, "Gazeta Wyborcza", 14.10.2007

ROZWIŃ

Pomijając całą fabułę "Braci..." reżyser Wojciech Kobrzyński wyjął nowelę z powieści i zaadaptował na potrzeby Białostockiego Teatru Lalek. Mogło się nie udać. Twórczość genialnego pisarza wymaga absolutnego zaangażowania myśli i emocji. Tekst legendy to porażający traktat filozoficzny o wolności i zniewoleniu. Uniwersalny, pełen fundamentalnych pytań. Inkwizytor, człowiek zbuntowany, pyszny, ale i zagubiony - wykrzykuje je do milczącego Chrystusa i sam sobie na nie odpowiada. Przywoływanie ich na scenie w sposób miałki, letni obnażyłoby marny warsztat twórców. A jednak w białostockiej inscenizacji, mimo paru mielizn - widać żar i tajemnicę, tak fascynujące u Dostojewskiego.

Reżyser nie poprzestał na monologu Inkwizytora, dorzucił parę inscenizacyjnych pomysłów. Przemieszał tekst legendy z fragmentami "Nowych Aten" Benedykta Chmielowskiego - pierwszej powszechnej polskiej encyklopedii z czasów saskich. Wyodrębnił z legendy postać narratora i nadał jej demoniczne rysy. Zaprosił do współpracy Leszka Mądzika, twórcę Sceny Plastycznej KUL, który sam od dziesiątków lat tworzy metafizyczny teatr formy.

Mariaż tych wszystkich elementów dał zaskakująco ciekawy efekt - powstał spektakl o wolności i buncie, szkicowany mrokiem, głosem, muzyką. Ascetyczny, bez zbędnej dekoracyjności. Postaci wyłuskuje z mroku snop światła. A Chrystus wyszydzany przez Inkwizytora to poorana bruzdami twarz, jakby wprost z witraży, wyświetlana w mroku.

Tu słowo ciągle ma moc, choć żyjemy w czasach medialnej papki, w których monolog egzystencjalny szybko nuży. Bluźnierczy, ale i przejmujący wywód inkwizytora, podważającego sens wolności danej ludziom, ciągle potrafi wywołać dreszcz podczas lektury. Jak wypada na scenie? Adam Zieleniecki dostał trudne zadanie, ale ze starcia z tekstem Dostojewskiego wychodzi obronną ręką. Jego monolog jest nierówny - zdarzają mu się momenty szkolnej recytacji, puste, nijakie, gdy moc tekstu gdzieś mu ucieka. Więcej jest jednak chwil, w których mówi z pasją, żarliwie. Obserwujemy jego przemiany - bywa grzmiącym kaznodzieją, buntownikiem, który odrzuca Chrystusa, bywa wątpiącym słabym człowiekiem, który za Nim tęskni.

Zdarzają się jednak momenty, kiedy spektakl kradnie mu Artur Dwulit. Gra dziwną postać, powołaną do życia przez reżysera: ni to narrator, ni dyrygent, najszybciej - Szatan, który od tysiącleci pociąga za sznurki, a takich inkwizytorów, których usidlił, w zanadrzu ma jeszcze wielu. Śledzi się jego poczynania z ciekawością: Dwulit przemyka pod ścianami, co jakiś czas wtrąci coś od siebie, zatrzyma akcję, dopowie, poprosi Inkwizytora o przerwę, potem o powrót do gry. Niby ciągle w pokornym ukłonie, ale w tej gorliwości - demoniczny i groźny. Szara eminencja, Wielki Manipulator. To on ogłasza, że czas na intermedia. I przerywa przejmujący monolog Inkwizytora, by wpuścić na scenę ludzkość, o której tenże - jak o podłej, słabej masie - mówił lekceważąco chwilę wcześniej. I pojawia się przed nami ludzkość, spętana materią Mądzika, miotająca się w niej, przelewająca jak bezkształtna larwa. To świetna groteskowa scena, w której czworo aktorów (Ewa Żebrowska, Małgorzata Płońska, Wiesław Czołpiński, Grażyna Kozłowska) wygłasza fragmenty tekstów z "Nowych Aten": "O Bogu", "O Bożków Mnóstwie", "O Sybillów Zbiorze". O dziwo, świetnie komponują się z elaboratem o ciemnym, nic nie rozumiejącym ludzie, któremu - rzekomo dla jego własnego dobra - trzeba odebrać wolność. Tak oto białostocki "Inkwizytor" staje się przy okazji wydarzeniem o tworzeniu ludzkiego spektaklu, zabawą w intertekstualność.

Szkolny "Inkwizytor"

Jerzy Szerszunowicz, "Kurier Poranny", 15.10.2007

ROZWIŃ

Zamysł dość czytelny: poważny monolog przerywają podane w groteskowej konwencji intermedia. Ten sam temat ukazany z wyżyn filozofii i władzy oraz w krzywym zwierciadle banalnej codzienności. A tematem jest wiara i wolność. Dokładnie ludzka potrzeba wiary i nie mniej naturalna skłonność do pozbywania się wolności. Chcąc czemuś zawierzyć, musimy się temu oddać, poświęcić część siebie, część swojej wolności w imię powszechnego szczęścia, zaspokojenia podstawowych potrzeb. Wolna wola darowana człowiekowi stała się jego przekleństwem. Istota ludzka jest zbyt słaba, by być wolną. Człowiek wolny to buntownik, a buntownik nie może być szczęśliwy. Wyzbycie się wolności to cena, jaką trzeba zapłacić za usunięcie zła. Na takim stanowisku stoi Wielki Inkwizytor. Dlatego osobiście podpala stosy kacerzy. Pewnego razu spotyka na ulicy Sewilli tego, który po piętnastu wiekach "zapragnął objawić się bodaj na chwilę ludowi - dręczonemu, cierpiącemu, grzeszącemu, ale miłującemu Go jak dziecko ludowi”. Inkwizytor każe Go aresztować. Niebawem odwiedza więźnia w celi. Wygłasza monolog o przekleństwie wolności. Zapowiada, że jeżeli On nie opuści miasta, następnego dnia spłonie na stosie. Inkwizytor nie pozwoli, by On przeszkodził mu w wielkim dziele zaprowadzania powszechnej szczęśliwości.

Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

Korzystając z serwisu internetowego Białostockiego Teatru Lalek akceptują Państwo zasady Polityki prywatności, wyrażają zgodę na zbieranie danych niezbędnych do administrowania stroną i prowadzenia statystyk oraz wyrażają zgodę na używanie plików cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów na stronie.

Do góry btl kształt