(...) Co do “Królika”, który jest na Księżycu, to po prostu się zakochałam! Widziałam to przedstawienie drugi raz i była to kolejna podróż w nieznane do onirycznego świata, a jednocześnie wyprawa do zakątków teatru dla dzieci, które polscy twórcy odwiedzają nieczęsto.
Jest ciemno, ciasno, tłumnie, ale miło. Ktoś siedzi na szafie, ktoś inny się wygłupia. Otwiera się szafa pełna nocnych stroi… ja też dostaję swój – bordowy, jedwabny, naprawdę śliczny. Wszyscy je ubieramy. Małe, duże, w króliczki i kratki… a jakiś pan o bardzo głębokim głosie wspomina coś o Thomasie Snoucie, który kolekcjonuje noce, ale zaraz zaraz przecież to jest Thomas Snout, odklik odklik i… przechodzimy przez drzwi szafy do magicznej przestrzeni nocy… ja siadam na księżycu, razem z innymi dziećmi.
Pan Snout liczy noce, kolekcjonuje je i segreguje, właśnie złapał noc z 20 na 21 października 2009 roku. Zna sny, nawet po nich wędruje i ciągle przeszkadza mu Momo z akordeonem, ale dzięki temu jest nie tylko magicznie, ale również śmiesznie.
Odklik odklik, zaklik zaklik…
Jest Maria, Mercedes, Tiktaktiktak i Miau…
Jest też Ołowiany Żołnierzyk, którego serce bije bum bum w brzuchu wielkiej ryby. Dobrze, że jest Pan Snout, bo gdyby nie on, to nieskończona przez mamę dobranocna bajka dla Piotrusia, mogłaby uwięzić Żołnieżyka już na zawsze w rybie…
Jest Baletnica, Samochód srebrny metalik (dla mnie to kolor księżycowy…) Zegar i szklane oczy kota świecące w nocy.
Jest dużo święcących gwiazd i nut francuskiej piosenki, co ją śpiewa smutny Pan z bulgoczącym “r”.
Jest też królik na księżycu… tzn. to bęben podświetlony, ale ja na nim widzę królika.
O czym śnimy? Czego się boimy?
Sny zostały! A wszystkich strachów można się pozbyć, pogrzebać je, wrzucić do trumny niesionej przez Alfreda. Ja się trochę wstydzę powiedzieć czego się boję, ale inne dzieci robią to chętniej.
Strach przed wilkami – pogrzebany!
Strach przed lisami – pogrzebany!
Strach przed ciemnością – pogrzebany!
Strach przed strachami – pogrzebany!
I nawet Pani Strach już się mniej boi i nadal ślicznie gra na skrzypcach.
Dobrze, że jest Królik na Księzycu, bo to wyjątkowy spektakl!
Mogłam użyć trudnych słów, które przychodzą mi do głowy, kiedy jako badacz teatru dla dzieci myślę o tym przedstawieniu – postdramatyzm, anarracyjność, gra obrazem, rytmem, słowem, oczysczenie, katharsis… ale po co, skoro przede wszystkim poczułam się na tym przedstawieniu jak dziecko i w myślach pogrzebałam w sobie strach – krytyka przed byciem krytykowanym za infantylizm ;)