Plejada zwierząt
Wiosenna edycja Z perspektywy żaby obejmowała nie tylko propozycje dla dorosłych – znalazł się w niej także spektakl dedykowany najmłodszym. Karnawał zwierząt – produkcja Białostockiego Teatru Lalek i Podlaskiego Stowarzyszenia Tańca to zdecydowanie jednak praca dla każdego. Bez względu na wiek zachwycić można się formą, jaką proponuje choreografka, Karolina Garbacik. Punktem wyjścia był tu Karnawał zwierząt Charlesa Camille’a Saint-Saënsa, zbiór utworów muzycznych – fantazji zoologicznych kompozytora. Każda ze scen ukazuje innych bohaterów: pojawiają się słonie, żółwie, osły, kury, lwy, łabędzie… Wszyscy tancerze prezentują się w elastycznych czarno-szarych trykotach, ich stroje są ujednolicone, nie mamy od początku zarysowanych postaci. Nad całością czuwa bowiem mężczyzna wyróżniający się – ubrany na czarno, będący swego rodzaju mistrzem ceremonii (a może to symbol samego kompozytora?). To on wyznacza momenty odgrywania kolejnych sekwencji, zatrzymuje i daje znak rozpoczęcia akcji, steruje scenicznym światem.
Każda z miniatur, proponowanych przez Garbacik wyróżnia się zarówno pod względem ruchowym, jak i wizualnym. Gdy mistrz ceremonii klaśnie w dłonie, następuje zatrzymanie, stop-klatka, podczas której nadaje on tancerzom kolejne tożsamości. Zabieg ten jest bardzo prosty – nakłada na ich głowy rekwizyty (wspaniale oddające charakterystykę postaci, proste a zarazem estetyczne), symbolizujące poszczególne zwierzęta. Dzięki temu, już po wznowieniu akcji tancerze nabierają nowych cech, ukazując relacje, które odnosić się mogą zarówno do świata zwierząt, jak i ludzi. Poprzez bardzo proste metafory najmłodsi odkryć mogą specyfikę ludzkich zachowań, rozróżnić dobre postępowanie od złego, śmiać się z zabawnych momentów czy zachowań tancerzy, ale też zachwycić pięknem ich ruchu.
Interesujący jest także aspekt wizualny spektaklu. Nie tylko kostiumy czy rekwizyty mają tu znaczenie, istotna jest również scenografia (dzieło Mariki Wojciechowskiej) – kilkanaście białych krzeseł różnej wielkości, które ogrywane są przez tancerzy na różne sposoby: raz ustawiane od najmniejszego do największego przypominają drabinę, po której można wspinać się na szczyt; w innej scenie budowana jest z nich wysoka konstrukcja, na której potem spoczywają nieużywane rekwizyty; stawiane są pod ścianą i w okręgu, w małych grupach (wtedy też tancerze działają w dwóch planach – bliższym i dalszym). Są statyczne, ale mogą także towarzyszyć ruchowi, być przesuwane do woli. Całość dopełniona zostaje przepięknym światłem – każda kolejne sekwencja powoduje zmianę oświetlenia. Jest ono głębokie, poszczególne sceny wyróżnione zostają za pomocą barw, zarysowuje także pole działania tancerzy, dzięki czemu przestrzeń nabiera jeszcze bardziej abstrakcyjnego znaczenia, nie jest jednolita. Charakter i nastrój zaznaczony jest kolorami: spokojniejsze momenty rozgrywają się w otoczeniu zieleni i błękitów, bardziej energiczne – przy użyciu cieplejszych barw. Plejada zwierząt, jaką stawia przed nami Garbacik udowadnia, że każdy posiada pewien zestaw cech, który jest dla niego charakterystyczny. Ludzka tożsamość jest jednak płynna – jeśli popatrzymy na ciągłe zmiany wizerunku tancerzy, odkryjemy, że nasza osobowość także ulega transformacji, kształtuje się pod wpływem otoczenia.
Czy można spojrzeć na świat z innej perspektywy niż ludzka? – chciałoby się zapytać po obejrzeniu wiosennych propozycji poznańskiego projektu. Zapraszając tak różnorodnych artystów, Anna Królica udowodniła, że jest to osiągalne, szczególnie jeśli w jednym dziele skonfrontuje się ze sobą cechy ludzkie i zwierzęce, poświeci uwagę specyfice obu grup. Każdy z czterech spektakli poruszał inne tematy, wszystkie jednak w pewien sposób ukazały, że zwierzęta w tańcu są dziś obecne, a próba skonfrontowania się z nimi powoduje odkrycie w sobie wzajemnych powiązań, znalezienie wspólnych cech, ale też odkrycie zachowań zupełnie nieznanych, obcych – i właśnie dlatego tak interesujących.