"Krótki kurs piosenki aktorskiej" to utrzymany w tonie kabaretowym autorski spektakl reżysera - Wojciecha Szelachowskiego i kompozytora - Krzysztofa Dziermy. Fabuła sztuki nie jest skomplikowana: Karolek, poczciwina w wyświechtanym płaszczu, berecie z antenką i z nieodłączną teczką, w której kryje się świeża porcja kaszanki, odwiedza swego ciężko chorego brata. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, iż jego brat jest znanym kompozytorem teatralnym, natomiast Karol żywi wręcz patologiczną niechęć do kultury - według niego teatr jest miejscem, w którym zgraja darmozjadów wyprawia błazeństwa. Nie przeczuwa nawet, że tym razem wizyta w domu chorego odmieni jego życie...
Starszy brat usiłuje zmienić poglądy Karola przytaczając ważne cytaty na temat sztuki i wygłaszając przeróżne tyrady o istocie teatru. Dialog bohaterów, a właściwie monolog chorego (Karolek milczy bowiem niemal do końca sztuki) przerywają pojawiające się niespodziewanie postacie, których piosenki pogłębią wiedzę Karola o sztuce aktorskiej - dowie się on, jak należy efektownie "wejść" na scenę, co to jest dobra dykcja, plagiat, na czym polega ekstrawagancja, jakie znaczenie ma muzyka, słowem - zgłębi wszelkie tajniki warsztatu aktorskiego. Będące wytworem wyobraźni poczciwca zjawy dokonają tego, czego nie był w stanie osiągnąć jego brat - kompozytor. W zakończeniu spektaklu widzowie, i to za sprawą milczącego dotąd Karolka, dają się wciągnąć do wspólnej zabawy.
Każda z piosenek reprezentuje różną stylistykę - od liryzmu i nastrojowości do groteski, kpiny i ostrej ironii. Dzięki temu udało się twórcom spektaklu uniknąć monotonii przez prawie dwie godziny muzycznego przedstawienia. Szczególnie ciekawym pomysłem było zestawienie w piosence pt. "O kłopotach translatorskich" oryginalnego fragmentu tekstu Szekspirowskiego i jego różnych, polskich przekładów. Okazuje się, że w zależności od tłumacza ryczący z bólu ranny łoś raz jest danielem, raz zwierzem lub jeleniem, przy czym nie zawsze ryczy. Ryczy natomiast widownia - ze śmiechu, kiedy aktor wykonujący ten utwór, od zaciekawienia i zdumienia wielością przekładów przechodzi do graniczącego z obłędem przerażenia.
premiera 5 listopada 1995 r.
reprapremiera 22 listopada 2015 r.
”Short course of stage song” is an authorial performance in cabaret tone directed by Wojciech Szelachowski and composed by Krzysztof Dzierma. A plot of performance is not complicated: Karolek, a softie in a dingy coat, a beret with an antenna and an inherent briefcase, where a fresh portion of blood sausage is hidden, visits his seriously ill brother. There would be nothing unusual about it if it had not been for the fact that his brother was a famous theater composer, while Karol has a grudge against the pathological antipathy to culture - according to him, the theater is the place where a group of spongers make buffoonery. He does not even realize that this time visiting a sick person's home will change his life...
An older brother is trying to change Karol's views by quoting important citations about art and by declaiming a variety of theories about the essence of theater. The dialogue of the heroes, and actually the monologue of the sick (Karolek is silent almost to the end of the play) is interrupted by characters appearing unexpectedly, whose songs will broaden Karol's knowledge of actor’s craft - he will know how to effectively "step" on the stage, what is good diction, the plagiarism, what is the extravagance, the importance of music, in a word - will explore all the secrets of the acting workshop. The figments of the good fellow’s imagination will do what his brother, the composer, could not achieve. At the end of the spectacle spectators, thanks to the still silent Karolek, are involved in mutual fun.
Each of the songs represents a different style - from lyrism and grotesque humour, mockery and sharp irony. Thanks to it, the creators of the spectacle avoid monotony for nearly two hours of musical performance. Especially interesting idea was the combination in the song called “O kłopotach translatorskich” ( eng. The troubles of translation) of the original fragment of Shakespeare's text and its various Polish translations. It turns out that depending on the translator weeping the stricken deer once is a fallow deer, once a beast or a stag, but not always weepes. Roar the audience - with laughter, when the actor performing this performance, from the curiosity and amazement of the multiplicity of translations, goes to the bordering on the madness dismay.