Rudyarda Kiplinga i jego "Księgę dżungli" wskrzesić postanowili lalkarze. Produkcja ma być barwna, niezwykle wizualna i... polsko-litewska. Premiera - w niedzielę
Białostocki Teatr Lalek o reżyserię poprosił Jacka Malinowskiego, co spektaklowi dobrze wróży. Może to kredyt zaufania na wyrost, ale młody reżyser parę spektakli w BTL już zrobił i okazały się one jednymi z najlepszych ostatnich lat (choćby "Nibylandia"). Jego sprawdzony patent to tworzenie spektakli dla dzieci, lecz takich, które nie pokazują jedynie radosnej strony życia, ale też i ciemne. "Nibylandia" była więc nieco smutna, nieco zabawna, po kątach czaiły się cienie, nic nie było jednoznaczne, a oglądając ją odnosiło się wrażenie, że wracamy do czasów sprzed cukierkowych disnejowskich kreskówek, kapiących różem i spłaszczających tajemnicę.
I taka też ma być "Księga dżungli".
- To niełatwa historia - dziecka wychowanego przez zwierzęta, które nie należy ani do ich świata, ani do ludzkiego. Próbuje odnaleźć swoją ścieżkę. Są tu ciemne strony życia. Nie próbuję ukrywać ich przed dziećmi, bo to byłoby wobec nich nieuczciwe - mówi Malinowski. - Księga, mimo iż napisana prawie sto lat temu, porusza wiele problemów, z którymi styka się nawet współczesne dziecko. Kipling zrobił rzecz cudowną: pod postacią zwierząt ukazał ludzkie cechy. Bo tak jak wśród tej menażerii są gatunki drapieżne i tzw. "ciepłe", tak i wśród ludzi jest podobnie. W wypracowany przez część zwierząt system, niszczony z kolei przez inne, w te rozmaite mechanizmy zostaje wrzucony mały człowiek. Mowgli próbuje odnaleźć własną tożsamość i przeznaczenie, odkryć tajemnice, jakie kryje w sobie natura.
Malinowski zaprosił do współpracy trójkę litewskich twórców, na swój sposób związanych już z BTL. Scenografię przygotowała Giedré Brazyté (jej projekty scenograficzne oglądać można było już parę lat temu podczas wystawy prac studentów wileńskiego ASP). Autorem muzyki jest Antanas Jasenka, a multimediów i projekcji wideo - które bogato zostaną wykorzystane w przedstawieniu - Džiugas Katinas. Obaj panowie dali się poznać od chlubnej strony przy przejmującym "Biegunie" w BTL, sugestywnym widowisku, które zdobyło już parę nagród.
- "Księga dżungli" dzięki tej czwórce oraz aktorom i człowiekowi, skrytemu w cieniu - oświetleniowcowi Janowi Muśko - jest niezwykle atrakcyjna wizualnie, z nieprawdopodobnymi efektami świetlnym - zachwala Marek Waszkiel, szef BTL. - A klimat tego spektaklu uruchamia niesamowite pokłady wyobraźni. Co w spektaklu dla dzieci jest chyba jedną z najważniejszych kwestii.
- Mi również zależało, by scenografia działała na wyobraźnię - mówi Giedré Brazyté. - Dzieciaki nie są takie głupie, jak się niektórym wydaje, nie muszą mieć drzewa na scenie, by wiedzieć, że to las. Stąd też moja propozycja scenografii jest taka, a nie inna. Chłopiec wychowany przez zwierzęta odkrywa, że nie jest zwierzęciem i idzie do ludzi. Tam odkrywa z kolei, że nie jest też człowiekiem. Że ma w sobie dżunglę. Że nie jest tak, że coś jest białe, a coś czarne, że wszystko jest tak mocno z sobą poplątane...
I taka - symboliczna - jest też scenografia spektaklu: scenę opasują dziesiątki taśm (lian, korzeni?), tworząc niezwykle gęstą plątaninę, wśród której dzieje się akcja spektaklu. Plan żywy miesza się tu z lalkowym. W przedstawieniu gra większość aktorów BTL, którzy wcielą się w wilki, kobry, małpy, węże, tygrysy... W roli głównego bohatera zobaczymy Jacka Dojlidko.