Zobacz opis Zobacz opis sztuki: PAN BRZUCHATEK
Kategoria BTL Nowa Dramaturgia
KATEGORIA WIEKOWA Dla najmłodszych
CZAS TRWANIA 45 minut

PAN BRZUCHATEK

OPIS / OVERVIEW

PAN BRZUCHATEK

Prościutka, pełna ciepła opowieść o sympatycznym Panu Brzuchatku, zamieszkującym wielki, niezwykły dom. Pewnego razu zaczyna mu jednak czegoś brakować…

Czy Pan Brzuchatek znajdzie swą zgubę? Wszystko zależy od maleńkiego widza, który zaproszony przez aktorów do wspólnej zabawy i kreowania bajkowego świata, sam zdecyduje o losach brzuchatego bohatera.

Pierwszy w BTL spektakl dla malutkich widzów w wieku już od 1 roku!

Zapraszamy!

 

Autorka sztuki jest laureatem Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Młoda Polska

4 września 2010
Premiera "Pana Brzuchatka" Marty Guśniowskiej
Zobacz
1 września 2010
Konferencja prasowa przed premierą "Pana Brzuchatka"
Zobacz

TWÓRCY / CREATORS

autor / author
Marta Guśniowska
reżyseria / direction
Ryszard Doliński
asystent reżysera / director's assistant
Katarzyna Kawalec
scenografia / scenography
Martyna Dworakowska
muzyka / music
Krzysztof Dzierma

OBSADA / CAST

ZAPOWIEDZI PRASOWE / PRESS ANNOUNCEMENTS

Premiera "Pana Brzuchatka" w BTL-u

PAP, 01.09.2010

ROZWIŃ

Oswajanie najmłodszych widzów z teatrem - to cel przedstawienia "Pan Brzuchatek", które powstało w Białostockim Teatrze Lalek. Sztuka jest pierwszym w tym teatrze przedstawieniem pomyślanym specjalnie o małych dzieciach - od roku do 6 lat.

Premierę zaplanowano na sobotę 4 września. Autorką sztuki jest Marta Guśniowska, laureatka stypendium Młoda Polska przyznanego przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Spektakl powstał dzięki temu stypendium.

Jak powiedział reżyser spektaklu Ryszard Doliński, dzieci - pod opieką rodziców - będą mogły swobodnie przemieszczać się po teatralnej sali. Na podłodze są kolorowe poduszki, będą mogły siedzieć, leżeć, a nawet zasnąć.

- To nie jest do końca spektakl, a raczej zabawa z dziećmi. Trudno wymagać, żebyśmy grali jakieś spektakle dla dzieci, które mają dwa, trzy latka. Główna trudność polega na tym, żeby dzieci nie przerazić, a zainteresować ruchem, barwą, dźwiękiem, dialogami z dziećmi - mówił Doliński. Jak zaznaczył, w związku z tym, że reakcje dzieci są nie do przewidzenia, większość spektaklu będzie improwizacją zależną właśnie od reakcji małej publiczności. - Nie wiem, w którą stronę to pójdzie, dzieci to wszystko zbudują - tłumaczył reżyser.

Doliński podkreślił, że twórcom przedstawienia chodzi o to, by pierwsza wizyta najmłodszych w teatrze nie odstraszyła ich, by chcieli do teatru wracać. "Żadnej edukacji, przesłań, podtekstów, chcemy, żeby dobrze się bawiły przez 45 minut" - mówił.

"Pan Brzuchatek" jest opowieścią o Brzuchatku, który mieszka w kolorowym domku, mieszkają tam też inne postaci, np. Słoń oraz Babcia, wszyscy wiodą sielskie życie, ale w pewnym momencie zauważają, że czegoś im brak: apetytu. I zaczyna się poszukiwanie go - opowiada fabułę sztuki Marta Guśniowska. Dzieci będą brały udział w budowie domu, będą mówić o jego mieszkańcach, szukać apetytu.

Aktorzy Małgorzata Płońska i Zbigniew Litwińczuk, którzy wystąpią w sztuce, są ciekawi prawdziwych interakcji z dziećmi, bo na razie nie wiedzą, co może się zdarzyć i mają w związku z tym trochę obaw. Przed premierą będzie tylko jedna próba z najmłodszą widownią.

Scenografia do sztuki jest prosta, bardzo kolorowa, oparta na podstawowych kształtach. Jej autorka Martyna Stepan-Dworakowska podkreślała, że to scenografia do grania i zabawy, a nie do oglądania, interaktywna, "trochę jak na placu zabaw". Mówiła, że nie chodzi o "podlizywanie się dzieciom różowymi księżniczkami", lecz o pokazanie dzieciom dużych, kolorowych, prostych form, które są w stanie kojarzyć i zapamiętać. Przyznała, że inspirowała się książkami z dzieciństwa, gdzie otwierały się przestrzenne ilustracje. Teatralne lalki bohaterów są natomiast wykonane głównie z gąbki. W podłodze są też tajemnicze skrytki, które dzieci będą mogły otwierać.

Białostocki Teatr Lalek chce pokazywać "Pana Brzuchatka" nie tylko w siedzibie teatru, ale także na białostockich osiedlach.

Strach ściska gardło czyli teatr dla dwulatka

Monika Żmijewska, "Gazeta Wyborcza", 1.09.2010

ROZWIŃ

Może nas spacyfikują. Może rozpełzną się po całej sali i wejdą pod podest. Może na chwilę się rozpłaczą. Ale najważniejsze, by dobrze się bawiły - mówią twórcy nowatorskiego spektaklu "Pan Brzuchatek". Po raz pierwszy w teatrze widzami będą maluchy najmniejsze z najmniejszych. Już nawet półtoraroczne, a nawet młodsze

Trudno sobie wyobrazić takie gaworzące półtoraroczniaki, dwulatki w teatrze. Ale Białostocki Teatr Lalek podjął się tego wyzwania. W sobotę i niedzielę zaprasza na premierę "Pana Brzuchatka" według tekstu sztuki Marty Guśniowskiej [na zdjęciu]. Jako że odbiorcy są nietypowi, to i wszystko w spektaklu będzie inne niż zazwyczaj. Zniknie podział na typową scenę i widownię, żadnych krzeseł. W zamian - poduszki rozrzucone na podłodze. Dodajmy: podłodze czystej i przyjaznej - przez cały czas przy wejściu na salę, gdzie odbywają się próby - wisi kartka: "Przed wejściem zdejmujemy buty!". Dostosować się do tego muszą cały czas realizatorzy spektaklu, i wszyscy inni - rozbawieni dziennikarze przed wejściem na salę również musieli pozbyć się obuwia. I dotyczyć to będzie także widzów, którzy przed tajemnymi drzwiami pozostawią rzędy bucików w różnych rozmiarach.

A w środku znajdą się w niedużej przestrzeni (na jednym spektaklu znaleźć się może do 40 widzów), z niewysokim podestem na środku, na którym umieszczono ruchomą kolorową scenografię z tektury, i która będzie składana, przestawiana, przesuwana. Wystrój sali ma raczej osobliwy charakter, i pozwoli na oglądanie spektaklu z różnych miejsc. Całością zawiadywać będzie dwójka aktorów odziana w kolorowe ogrodniczki i trampki: Małgorzata Płońska i Zbigniew Litwińczuk oraz sześć miękkich lalek, z których najważniejsze to tytułowy Pan Brzuchatek oraz Babcia, a także: Słoń, Szczur, Pająk, Kot.

Nie tylko wybór rodzaju spektaklu jest w BTL debiutem. Debiutuje również wybitny aktor, który jest w stanie zagrać wszystko - Ryszard Doliński - tym razem w roli reżysera. Debiutem w BTL jest też praca Martyny Dworakowskiej, absolwentki Akademii Praskiej, która z białostockim teatrem współpracuje po raz pierwszy.

- "Pan Brzuchatek" to właściwie nie jest spektakl, raczej zabawa z dziećmi - mówi Doliński. - Główna trudność jest taka, by dzieci nie przerazić, a zainteresować ruchem i dźwiękiem. Większość spektaklu jest improwizowana, choć jego główny zrąb to tekst Marty [Guśniowskiej]. Dzieci budują dom, mówią jak go budować, mówią co tam będzie w tym domu. Mogą robić wszystko, co im się żywnie podoba: leżeć, łazić, zaglądać w różne kąty. O to właśnie chodzi, żadnej edukacji, żadnych przesłań. Prościutka bajeczka.

- To historia o Panu Brzuchatku, który mieszka w kolorowym domu i w którym ma za towarzyszy różne ciekawe postaci - mówi Marta Guśniowska, autorka sztuki. - W domku panuje sielankowa atmosfera, ale nagle okazuje się, że czegoś brakuje. Apetytu. Szukają go aktorzy, szukają go dzieci. Mnóstwo tu improwizacji, interakcji. W poszukiwaniu apetytu dzieci mogą trafić nawet pod podest [mieścić się w nim ma spektaklowa piwnica-red.].

Zbigniew Litwińczuk: - Takie przedstawienie to w sumie wejście na pole minowe. Rok, dwa, trzy to taki wiek, w którym teatr jest sprawą bardzo intymną - z dziadkiem, mamą. Ale będziemy musieli to jakoś ogarnąć.

Małgorzata Płońska: - Na razie pracujemy z cieniem. Nie mamy widowni. Za dziecko, które co jakiś czas z kąta się odzywa, robi Marta.

Doliński śmieje się: - Nie ma takich wrednych dzieci! Ileż ta Marta daje nam popalić. Tu pyta, tu się krzywi, za chwilę zacznie płakać... Gdzieś wyczytałem, że dziecko w takim wieku skupia się na 2,5 minuty i za chwilę musi mieć inny bodziec. Wymyśliliśmy więc tyle dziania, że ho, ho... To ciężka praca. Czasem sobie myślę, że wolałbym zagrać cztery "Punche" i "Płaszcze" [spektakle, w których gra Doliński - red.] niż przygotowywać "Brzuchatka". Ale to też frajda. Chcieliśmy na początku, by dzieci same wchodziły na salę, ale strach nam zaciska gardło, więc ostatecznie uznaliśmy, że w takim wieku to jednak z rodzicami. Bo chyba to byłoby jednak zbyt duże ryzyko. I tak nie wiemy, w jakim kierunku pojedzie ten spektakl. Może z 45 minut zrobi się więcej? Może dzieci sterroryzują aktorów? Przecież ta gaworząca stonka się rozlezie.... Na początku nawet zaproponowałem płotek oddzielający ich od widzów (śmieje się). Nie łudzimy się, że na spektaklu pojawią się tylko dzieci w jednym wieku. Rozpiętość będzie duża. I półtoraroczne, i pięcioletnie. Pięciolatek pod podest nie wejdzie, ale będzie zazdrościł młodszemu i co wtedy? Płacz? Próba pchania się na siłę? Oj, będzie się działo...

Teatr dla "naj-najmłodszych" wymyślili dawno temu Skandynawowie, potem zrobił furorę w Europie, teraz wkracza do nas. Do Białegostoku gatunek wprowadza Marek Waszkiel, szef Białostockiego Teatru Lalek, który chce wyjść naprzeciw tej części publiczności, jaka przychodzi do teatru już nawet z kilkumiesięcznymi dziećmi. Waszkiel wyobraził sobie taki spektakl zrealizowany scenograficznie przez Martynę Dworakowską. A że Marta Guśniowska właśnie napisała "Pana Brzuchatka" - postanowiono połączyć siły. Reżysera wybrała Dworakowska.

- Chciałam, aby był to ktoś, kto jest znakomitym aktorem i posiada wielką zdolność improwizacji. Jeszcze z czasów "Czerwonego Kapturka" pamiętam Ryszarda Dolińskiego jako osobę, która doskonale wie, jak wejść w kontakt z dziećmi - mówi Dworakowska. - Wyobrażam sobie "Pana Brzuchatka" jako bajkę nie do grania, a do dziania się, która włącza dziecko w zabawę. A nie tylko: siadaj i patrz. Owszem, dziecko siada, ale gdzie chce, zagląda gdzie chce, otwiera skrytki, patrzy na kolorowe formy, nawet może dotknąć lalki. Tu lalki są z gąbki, troszkę podobne do Muppetów. Oczywiście miękkie.

- Co ta Martyna o mnie mówi? - włącza się Doliński. - Wybrała mnie, bo ja taki infantylny jestem. Na chleb mówię "pep". No i podobny jestem do Brzuchatka...

Białostocki Teatr Lalek "Pan Brzuchatek", premiera - niedziela: sobota, godz. 17, kolejne spektakle - pon.-wt., godz. 9, 14-17 września , godz. 9»

Pan Brzuchatek - propozycja dla najmłodszych

Anna Kopeć, "Kurier Poranny", 1.09.2010

ROZWIŃ

Niecodzienne przedstawienie w Białostockim Teatrze Lalek. Pan Brzuchatek z dziećmi będzie szukał apetytu

Właściwie nie do końca jest to spektakl, a raczej zabawa z dziećmi – mówi Ryszard Doliński, aktor BTL, tym razem także reżyser. – Chodzi tu o to, żeby nie przerazić, a zainteresować dzieci ruchem, barwą, dźwiękiem. Liczymy się z tym, że w dużej mierze ta zabawa będzie inspirowana przez najmłodszą publiczność.

Najnowsze przedstawienie to prosta, ciepła opowieść o Panu Brzuchatku, który mieszka w przyjaznym, kolorowym domku. Sielanka trwa, dopóki bohater nie uświadamia sobie, że czegoś mu jednak brakuje. Zaczyna zatem szukać apetytu.

– W poszukiwaniach pomogą mu dzieci, które będą oglądały przedstawienie z niewielkiej odległości, siedząc na podłodze na miękkich poduszkach – mówi Marta Guśniowska, autorka scenariusza, dramaturg BTL. – Szukanie tego apetytu w różnych dziwnych miejscach na pewno sprawi dużo zabawy.

Scenografia autorstwa Martyny Dworakowskiej – absolwentki Akademii Praskiej, która współpracuje z BTL po raz pierwszy – jest przemyślana tak, aby mali widzowie mogli aktywnie uczestniczyć w tworzeniu spektaklu. Będą mogli razem z aktorami budować dom, zajrzeć pod scenę, gdzie w piwnicy swoje skarpetki będzie prał szczur, czy pomóc babci w robieniu placków. W podłodze wycięte są różne formy, które pod spodem kryją wiele niespodzianek.

– Trochę się obawiamy tego przedsięwzięcia, bo publiczność w tym wieku bywa dość nieprzewidywalna – śmieje się Małgorzata Płońska, aktorka BTL. – Tak naprawdę nie wiadomo, co się wydarzy na scenie, bo losy naszego bohatera będą kreowały maluchy i spektakl wcale nie musi trwać 45 minut.

– Fabuła nie jest skomplikowana i nie ma tu większego przesłania – mówi Ryszard Doliński. – To przecież historia dla maluchów w wieku od 2 do 5 lat.

Premierowy "Pan Brzuchatek” będzie wystawiany podczas wielkiego otwarcia sezonu. Pierwsze spektakle zaplanowano na 7 i 8 września, na godz. 9.

Na trwającą tydzień inaugurację teatr przygotował atrakcyjne ceny biletów. Wejściówki będą kosztowały 8 zł – na spektakle dla dzieci i 10 zł – dla dorosłych. Za karnet na wszystkie przedstawienia zapłacimy 40 zł, na trzy spektakle dla dzieci – 20 zł, a dla dorosłych – 25 zł.

GALERIA / GALLERY

RECENZJE / REVIEWS

Brzuchatek szuka apetytu

Anna Kopeć, "Kurier Poranny", 7.09.2010

ROZWIŃ

Kolorowa scenografia, sympatyczne pulchne lalki, które aż chce się przytulić mogą zachwycić nie tylko dzieci. Najnowszy spektakl Białostockiego Teatru Lalek choć nastawiony na najmłodszych widzów, swoim ciepłym przesłaniem trafia także do tych nieco starszych przedszkolaków.

Na podłodze przed wejściem do sali, gdzie wystawiany jest spektakl leżą kolorowe konstrukcje. Jak się potem okazuje są to części domku, w którym mieszka nasz bohater. Do jego wspólnego budowania zaprasza dwoje aktorów: Małgorzata Płońska i Zbigniew Litwińczuk. Tak zaczyna się zabawa w sali, gdzie przed wejściem wszyscy, ci mali i więksi, muszą zdjąć buty.

Siedząca na kolorowych poduszkach publiczność poznaje sympatycznego Pana Brzuchatka. Mieszka on w kolorowym domku z niezwykłymi lokatorami. W piwnicy rezyduje niezwykle ruchliwy szczur, na piętrze mieszka wielki fioletowy słoń, który ma nie lada talent muzyczny, drugie piętro zajmuje tytułowy bohater i jego babcia, a na strychu zadomowił się pająk.

Fabuła najnowszego spektaklu Białostockiego Teatru Lalek jest niezwykle prosta, ale przy tym bardzo ciepła i uniwersalna. Brzuchatek wolny czas spędza na czytaniu wierszy i wiedzie spokojne życie w swoim kolorowym domku. Wokół niego kręci się trochę niedosłysząca babcia.

To mistrzyni domowych wypieków. Specjalizuje się w pieczeniu szarlotki, pączków, faworków i placków. Sielankowe życie kończy się kiedy Brzuchatek uświadamia sobie, że brakuje mu jednej rzeczy – apetytu. W szukaniu zguby pomagają mu maluchy. W tym czasie odkrywają wszystkie tajemnice, które kryje w sobie niezwykła scena. Znienacka pojawia się na niej stolik, fotel, kolorowo świeca okna domku. Wycięte w podłodze zabawne kształty ciastek pod spodem skrywają niespodzianki.

Publiczność, w każdym wieku, ogląda te atrakcje z niesłychanym zainteresowaniem. Zajrzeć można dosłownie wszędzie. Nawet pod scenę, gdzie przy miednicy z prawdziwą pianą krząta się sympatyczny szczur – w piwnicy pierze swoje skarpetki. Największą frajdę sprawia, a u niektórych powoduje nawet przerażenie, spadający z góry wielki, kosmaty pająk ze świecącymi oczami.

Niewątpliwie oryginalna scenografia i kolorowe kostiumy autorstwa Martyny Dworakowskiej są największym atutem tej sztuki. Słowa uznania należą się także aktorom. Sztuka choć bardzo prosta w odbiorze wymaga od nich ogromnego skupienia i wyczucia.

Niezwykle pozytywny i sympatyczny spektakl z takimi efektami specjalnymi może wydawać się nieco za krótki. Jednak morał tej bajki, – czyli to, że tak naprawdę najważniejsi są najbliżsi – trafia absolutnie do wszystkich. Bez względu na wiek widza.

Brzuchem po podłodze

Monika Żmijewska, „Gazeta Wyborcza”, 7.09.2010

ROZWIŃ

Jeden z widzów włazi na sceniczny podest. Drugi wydłubuje kawałek podłogi. Trzeciemu trzęsie się broda, ale nie płacze, z powagą obserwuje, gdzie frunie włochaty pająk...

Ci najważniejsi widzowie mają od roku po lat 5. Ich opiekunowie, ci widzowie mniej ważni - nawet i kilkanaście razy więcej. Historia dzieje się w Białostockim Teatrze Lalek, a wszyscy obowiązkowo są na bosaka...

Do tej pory było tak: na przedstawienia przychodzili duzi, prowadząc za rękę małego, tak od lat 3 wzwyż (z naciskiem na wzwyż). Rozpiętość wiekowa maluchów była różna i różnie w czasie spektaklu reagowały Jeden słuchał uważnie, drugiemu uwaga umykała i domagał się głośno wyjścia, co niekiedy spektakl na chwilę „rozkładało”.

Tym razem teatr porwał się na rzecz szczególną, w Polsce pionierską. I postawił rzeczywiście na tych najmniejszych, najnajmłodszych, w wieku od roku do, powiedzmy, lat 4. I dostosował do nich wszystko. Odkomplikował fabułę najbardziej jak się da. Postawił nie tyle na treść, ile na „dzianie się” na scenie poprzez ruch, kolor, zaskoczenie. Zrezygnował z wyraźnego podziału na widownię i scenę. Od absolutnie wszystkich, łącznie z opiekunami, zażądał zdjęcia butów przed wejściem na salę i usadził na poduchach na podłodze.

Efekt jest znakomity. Dorośli bawią się nie mniej niż dzieci, obserwując reakcje podopiecznych. Ci, początkowo przyglądający się wszystkiemu nieufnie, szybko angażują się w akcję na tyle, że próbują pakować się na (lub pod, bo tam też przenosi się akcja) kilkunastocentymetrowy podest spełniający rolę sceny, na którym działają aktorzy.

Akcja jest tak prosta, że właściwie jej brak. Składa się z epizodów z życia pewnego niezwykłego osobnika: Pana Brzuchatka, mieszkającego w pewnym niezwykłym domku, z niezwykłymi towarzyszami. Pod podłogą mieszka szczur. Na pierwszym piętrze - słoń. Jeszcze wyżej - główny bohater z babcią. A najwyżej - pająk. I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że Pan Brzuchatek któregoś dnia traci apetyt. Apetytu więc, z pomocą gaworzącej publiczności trzeba poszukać...

Badania mówią, że tego typu publika na określonej czynności, sytuacji uwagę skupić może na jakieś dwie minuty. Trzeba więc zmieniać owe czynności jak w kalejdoskopie, wciągając maluchy w interakcję. W BTL, w „Panu Brzuchatku” wszystko działa znakomicie. Publika jest bezwarunkowo wgapiona w scenę, z każdą minutą zbliżając się do niej –na kolanach, pupie, plączących się nożynach - by wreszcie podest obsiąść, oprzeć się łokciami czy prawie nań wejść.

Całym majdanem zawiaduje dwójka aktorów nawiązująca z dziećmi znakomity kontakt i wyczulona na płynące od nich emocje. Małgorzata Płońska i Zbigniew Litwińczuk, odziani w kolorowe ogrodniczki, pasiaste skarpetki i zabawne trampki, przekomarzają się z sobą i z maluchami, zagadują do nich, wciągają do zabawy. To praca na dwa etaty: aktorski i przedszkolankowy. Oczy, mimo rodziców siedzących pod ścianami, trzeba mieć naokoło głowy. I ciągle zajmować uwagę, i ciągle na pustej w sumie scenie, tworzyć coś nowego.

Ale cóż to za scena! Ze skrytkami w podłodze; okienkami, które nagle pojawiają się znikąd i zapalają; ściankami, które za pomocą sznurków, z leżącej harmonijki, rozprostowują się i tworzą „brzuchatkowy” domek albo stoliczek Wszystko dzieje się na oczach widza i to tak ciekawie, że nawet wyżej podpisana, najwyraźniej wróciła do przedszkolnego poziomu, bo chłonęła wszystkie niespodzianki z uwagą, nie przymierzając, kilkulatka.

Tu, podczas przedstawienia, kręcić się nie tyle można, co nawet trzeba. Przemieszczając się w stronę podestu, dostrzeżemy, że w chwili, gdy aktorzy otwierają w nim klapkę, akcja schodzi „do podziemia”. Trzeba się zgiąć w pół, i mieć nos prawie przy podłodze, bo tylko wtedy zobaczymy sympatycznego szczura w piwnicy uwijającego się przy praniu skarpetek Gdy publika będzie się wiercić, przesuwać na swoich poduchach, w tę stronę i tamtą, zorientuje się też, że gdzieś pod nogą może mieć malusieńkie skrytki. Wystarczy wyjąć wycięty w podłodze tekturowy elemencik trochę większy od puzzla, by coś pod nim znaleźć...

Do tego jeszcze ciekawe lalki - z pianki, gąbki, miękkiej tkaniny, które chce się dotknąć. Faworytem jest kostium słonia - rodzaj patchworkowej kołdry z przyszytą wszędobylską trąbą. Wystarczy tylko, że Zbigniew Litwińczuk kołdrą się owinie i powstaje zabawny nieporadny słoń jak żywy

Scenografię i kostiumy - absolutny strzał w dziesiątkę - wymyśliła Martyna Dworakowska, absolwentka scenografii w Pradze, debiutująca na białostockiej scenie. Autorką prostego (co nie znaczy, że łatwego na etapie pisania) tekstu jest Marta Guśniowska, dramaturg z Białostockiego Teatru Lalek. Autorem muzyki – Krzysztof Dzierma. Wszystkim - jako reżyser debiutujący w tej roli - zarządzał z werwą aktor Ryszard Doliński.

Całość bez nachalnych edukacyjnych wtrętów, w pogodnym miłym nastroju, wypada bardzo sympatycznie. I nawet można poczuć żal, że kończy się tak szybko. Jak to z powrotami do dzieciństwa bywa.

HISTORIA / HISTORY

Udział w festiwalach, przeglądach, nagrody

ROZWIŃ

2015 r. Gościnne występy w warszawskim Teatrze BAJ

2016 r. Gościnne występy w warszawskim Teatrze Guliwer 

Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

Korzystając z serwisu internetowego Białostockiego Teatru Lalek akceptują Państwo zasady Polityki prywatności, wyrażają zgodę na zbieranie danych niezbędnych do administrowania stroną i prowadzenia statystyk oraz wyrażają zgodę na używanie plików cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów na stronie.

Do góry btl kształt