Był "Pan Brzuchatek", był "Misiaczek", teraz czas na "Puszka". Spektakle dla najnajmłodszych dzieci w Białostockim Teatrze Lalek przyjęły się tak fantastycznie, że teatr właśnie produkuje kolejny. Ale idzie jeszcze dalej - "Puszek" ma być spektaklem dla dzieci całkiem malutkich - rocznych, a nawet jeszcze młodszych. - Dwulatki będą już zbyt dorosłe - śmieje się Marek Waszkiel, szef teatru.
Że spektakl (premiera już w niedzielę, 10 czerwca) świetnie trafi do dziecka nie mającego jeszcze roku, zaświadczył choćby 10-miesięczny Maciuś, który na próbie dziarsko raczkował w stronę aktorów i wielkich maskotek. Krokodyla wzrostu człowieka nie przestraszył się zupełnie, jeszcze chwila i chwytałby za zębiska wystające z paszczy. Że miał dobre samopoczucie, świadczyły choćby roziskrzone oczy, uśmiechnięta buzia i fakt, że za tatą, który robił na spektaklu zdjęcia, obejrzał się ledwie może ze dwa razy.
Ale że maluszek się nie bał, to efekt paru istotnych składników: aktorów mających świetny kontakt z dziećmi (bezkonkurencyjny Ryszard Doliński i Iwona Szczęsna), miękkich lalek, do których aż chce się przytulić, urokliwej opowiastki z prostymi zdaniami, rymowankami i piosenkami oraz kameralnej atmosfery salki teatralnej, do której wchodzi się bez butów (dzieci i dorośli zostawiają je na zewnątrz), po czym siada się na dywanie wśród poduch jak się chce - po turecku, półleżąc, a jak ktoś ma ochotę - to nawet poraczkować może. Właśnie z powodu takich okoliczności, spektakle dla "najnajów" - jak nazywa najmłodszą widownię dyrektor teatru - cieszą się taką popularnością. Uwielbiają je dzieci, uwielbiają rodzice, za których czasów takich produkcji nie było, ciesząc się z reakcji dzieci.
Spektakl "Puszek" w reżyserii Laury Słabińskiej powstał w oparciu o sztukę Marty Guśniowskiej, bajkopisarki, znakomitej autorki sztuk dla dzieci, którą parę lat temu do współpracy zaprosił Białostocki Teatr Lalek i tak już w Białymstoku została (przez ten czas na podstawie jej sztuk w calej Polsce powstało 46 spektakli!). Po "Misiaczku" i "Panu Brzuchatku" "Puszek" to jej trzeci spektakl dla tak malutkich dzieci.
- Przyznam szczerze, że na początku byłam bardzo sceptyczna gdy poproszono mnie o napisanie sztuki dla takiej widowni. Wydawało mi się, że taki spektakl... to jeszcze nie spektakl. Teraz gdy widzę, jaki jest popyt, wiem, że to równie ważna publiczność, która rośnie wraz z teatrem. Takie sztuki trzeba pisać - mówi Marta Guśniowska. Co ciekawe, premiery "Puszka" miało nie być - na koniec sezonu planowano inny spektakl - "Karmelka". Ale z różnych powodów "Karmelek" nie wyszedł, za to pojawił się pomysł na "Puszka". - W poniedziałek dowiedziałam się, że potrzebny jest pilnie tekst sztuki i na poniedziałek już był - śmieje się Marta Guśniowska. - "Puszek" to krokodyl. Chciałam w tym spektaklu poruszyć jakiś kolejny problemik dziecięcy. W "Misiaczku" był problem z zaśnięciem, w "Panu Brzuchatku" - z apetytem. Teraz padło na strach przed dentystą.
Reżyserka: - Cieszę się, że przygotowujemy ten spektakl. To pierwsza moja realizacja dla tak malutkich dzieci i pierwsza w moim rodzinnym mieście, co jest dla mnie zaszczytem. Pamiętam jeszcze czasy, gdy jako małe dziecko przychodziłam do teatru lalek z rodzicami. A teraz sama realizuję w nim przedstawienie - mówi Laura Słabińska, absolwentka białostockiej Akademii Teatralnej, realizatorka przedstawień m.in. w "Pleciudze" w Szczecinie, w "Masce" w Rzeszowie, w Teatrze Animacji w Poznaniu. - Patent na spektakl jest prosty, wykorzystujący to wszystko, co było dotychczas: pluszowe wielkie lalki - ciepłe i prowokujące do przytulania, bliski kontakt fizyczny, kilka piosenek, zabaw i interakcji.
Autorem muzyki jest Mateusz Czarnowski. Scenografię do "Puszka" (miękkie lalki, olbrzymie miękkie drzewo po sam sufit, kwiatki z pluszu zwisające z pułapu) przygotował Mikołaj Malesza, znakomity scenograf, współpracujący z BTL. Dla tak małych dzieci także pracuje pierwszy raz. - Niektórzy uważają, że mogę pracować tylko siekierą [tu nawiązał do znakomitego spektaklu BTL "Spowiedź w drewnie", gdzie wszystkie lalki zostały wyrzeźbione z drewna właśnie]. Po tym spektaklu zgłoszę się po certyfikat, że jednak mogę robić również w pluszu - spektakle dla osób poniżej 20 lat - żartował scenograf.
- Dla nas "Puszek" to rodzaj sprawdzianu ile jeszcze aktor w pewnym wieku może się bawić lalkami i ile może z takimi maluchami. Zapewniam, że jeszcze mogę - żartował Ryszard Doliński. To nie jego pierwszy kontakt z tak małymi dziećmi. Przy "Panu Brzuchatku" Doliński debiutował w roli reżysera. - Gdy zaczynaliśmy z pierwszym spektaklem, pamiętam, że bardzo się baliśmy. A może to trzeba zrobić delikatniej? A może lżej? A może powinno być jaśniej na sali? Bo będzie płacz? Okazało się, że dzieciaki jednak fajnie w to wszystko wchodzą, więc my teraz też wszystko robimy śmielej, wiemy, że możemy pozwolić sobie na więcej.
- "Pan Brzuchatek" był pisany rymem od góry do dołu, okazało się, że to wcale tak super nie brzmi, zrobiliśmy więc dużo przełamań, pojawił się i wiersz i proza . Dlatego też pisząc "Puszka" już myślałam o spektaklu i jego języku inaczej . Przy trzecim przedstawieniu doświadczenia z wcześniejszych miały duże znaczenie - dodaje Marta Guśniowska.
"Puszek" zacznie się już w holu teatru, potem mali widzowie pod wodzą aktorów udadzą się do dżungli, by wreszcie przenieść się do kameralnej sali. Całość trwa około 40 minut, spektakl będzie grany do końca czerwca.