Zobacz opis Zobacz opis sztuki: VIRGINIA WOLF
Kategoria BTL Nowa Dramaturgia
KATEGORIA WIEKOWA Dla rodziny
CZAS TRWANIA 60 min.

VIRGINIA WOLF

OPIS / OVERVIEW

VIRGINIA WOLF

na motywach książki dla dzieci „Virginia Wolf” autorstwa Kyo Maclear i Issabele Arsenault

„Virginia Wolf” to spektakl stworzony według „picturebook’a”, czyli książki obrazkowej  dla dzieci, napisanej przez Kyo Macleara i ilustrowanej przez Isabelle Arsenault. To wzruszająca historia sióstr Virginii i  Vanessy. Opowieść o wielkiej miłości rodzeństwa, która jest w stanie wygrać z chorobą.

"Pewnego dnia moja siostra obudziła się zmieniona w wilka".

Virginia oswaja wilka symbolizującego przygnębienie i melancholię, które rosną do tego stopnia, że ​​Virginia nie potrafi ich już samodzielnie kontrolować. Zmienia się magicznie nie do poznania. Miłość jednak zawsze zwycięża.

Przedstawienie bez słów, wykorzystuje techniki lalkowe, środki teatru wizualnego i ożywionej formy.

 

”Virginia Wolf” is a performance based on an illustration book written by Kyo Maclear and illustrated by Isabelle Arsenault. It is a moving story of two sisters: Virginia and Vanessa. The story about sisterly love, which is able to defeat any disease.

The performance without words uses puppet techniques and conventions of visual theatre.

6 marca 2019
Konferencja prasowa przed premierą spektaklu "Virginia Wolf"
Zobacz
10 marca 2019
Premiera spektaklu "Virginia Wolf"
Zobacz

TWÓRCY / CREATORS

reżyseria / direction
Gintarė Radvilavičiūtė (Litwa)
scenografia / scenography
Gintarė Radvilavičiūtė (Litwa), Giedrė Brazytė (Litwa)
ruch sceniczny / choreography
Sigita Mikalauskaitė (Litwa)
muzyka / music
Antanas Jasenka (Litwa)
dramaturgia / dramaturgy
Virginija Rimkaitė (Litwa)

OBSADA / CAST

ZAPOWIEDZI PRASOWE / PRESS ANNOUNCEMENTS

Depresja w teatrze, czyli "Virginia Wolf" u lalkarzy

Monika Żmijewska, "Gazeta Wyborcza", 7.03.2019

ROZWIŃ

Picturebook kanadyjskich autorów, jeszcze niewydany w Polsce, stał się inspiracją do stworzenia spektaklu dla dzieci o depresji. Białostockim Teatrze Lalek trwają ostatnie próby do "Virginii Wolf" - historii o wielkiej siostrzanej miłości, która pomoże w walce z chorobą. Premiera - w niedzielę (10 marca).

Nie pada w nim ani jedno słowo, za to ważne są gest, lalki, ożywiona forma i muzyka.

Spektakl to wypadkowa wspólnej pracy polskich lalkarzy i zespołu twórców z Litwy.

- Zainspirowaliśmy się książką obrazkową, napisaną przez Kyo McLear'a i ilustrowaną przez Isabelle Arsenault, która powstała na podstawie biografii znanej pisarki Wirginii Woolf. Zaciekawiło mnie to, że książka dla dzieci porusza tak trudny temat, jakim jest melancholia, depresja i że jest jednocześnie opowieścią o miłości, relacji i chorobie - mówi Gintare Radvilaviciute, reżyserka spektaklu.

Wilk jak choroba

Przedstawienie o chorobie ma opowiadać w sposób symboliczny: oto pewnego dnia jedna z sióstr - Virginia, zamienia się w metafizyczny sposób w wilka. Druga z sióstr - Vanessa - próbuje ją z tego stanu wyciągnąć. Wilk to oczywiście symbol postępującego przygnębienia i melancholii, które Virginię zmieniają nie do poznania.

- Zaczęliśmy się zastanawiać, jak moglibyśmy tę transformację pokazać poprzez lalki - mówi reżyserka. I zwraca uwagę na grę słów w tytule spektaklu: "Virginia Wolf" oznacza: "Virginię Wilk".

I właśnie postać wilka jest tu największym wyzwaniem scenograficznym. W spektaklu nie pada ani jedno słowo, ogarniające tytułową bohaterkę przygnębienie trzeba pokazać w sposób symboliczny, z użyciem ożywionej formy. W jednej ze scen pokazanej dziennikarzom podczas próby melancholia przybiera postać lalki -niewielkiego wilka, animowanego przez Magdalenę Dąbrowską. Potem sytuacja się zmienia.

Siostra daje kontrę

- Na początku wilk i ja to dwie oddzielne postaci. Z czasem jednak wilk zaczyna przejmować moją postać, zaczyna mnie obrastać. Jego tworzenie to intensywna zespołowa praca - bez pomocy kolegów nie udałoby się osiągnąć takiego efektu, wilk nie nabrałby takiego kształtu. Przybieraliśmy różne pozycje, potrzeba było zdecydowanie więcej rąk i nóg. By pokazać potężniejącą chorobę, używamy mocnych środków ekspresji, na pograniczu tańca, gestu, metafor. Nie potrzebujemy słów - mówi Magdalena Dąbrowska, która wciela się w rolę chorującej siostry - Virginii. - Na początku spektaklu Virginia oswaja wilka, co tak naprawdę oznacza, że godzi się na melancholię. Ale jej siostra daje kontrę i pokazuje, że z melancholią można postąpić zupełnie inaczej.

W tę postać wciela się Agata Soboczyńska: - Vanessa w pewnym sensie wyciąga swoją siostrę z choroby, choć może należałoby powiedzieć, że wyciąga ją z "wilka". W naszym spektaklu w metaforyczny sposób mówimy o depresji, melancholii, ale tak naprawdę każdy może pod tą postacią dostrzec każdy inny problem, z którym się akurat mierzy. Chcemy pokazać, że można wiele udźwignąć i zwalczyć dzięki wielkiej miłości i przywiązaniu.

Teatr tańca

- To historia o tym, jak ważne są relacje między ludźmi, jak w zmaganiu się z życiem może pomóc nam rodzina, niekoniecznie ta wynikająca z więzów krwi, bo przecież rodzinę możemy sobie wybrać - dodaje Izabela Wilczewska, która wciela się w postać wilka. - Wilk rośnie, to forma zwielokrotniona. By go stworzyć, używamy najróżniejszych środków ekspresji. I dlatego to, co robiliśmy, nazwałabym teatrem fizycznym, teatrem tańca wręcz. Współpracowaliśmy z fantastyczną choreografką - Sigute Mikalauskaite.

Scenografię do spektaklu przygotowały reżyserka Gintare Radvilaviciute oraz współpracująca już od kilku lat z Białostockim Teatrem Lalek znakomita scenografka Giedre Brazyte. W spektaklu wykorzystują rafię i papier. Efekt jest zadziwiający - stworzona w ten sposób materia, przypominając płótno, faluje niczym morskie fale, jest kołdrą, kokonem, ale też lalką.

Autorem muzyki jest - również od wielu lat współpracujący z BTL - Antanas Jasenka, autor muzyki do kilku innych spektakli dla dzieci w tym teatrze. - Dla dzieci trzeba pisać jak dla dorosłych. Jednocześnie ja piszę muzykę dla siebie, tak jakbym był ciągle dzieckiem - mówi kompozytor.

Spektakl w BTL. Nic dosłownie

Skąd decyzja o sięgnięciu po temat tak trudny i pokazanie go w spektaklu dla dzieci?

- Staramy się być teatrem współczesnym, dlatego chcemy też opowiadać o coraz częstszych problemach cywilizacyjnych, a wśród nich jest także depresja. Problemy zaczynają się w domu, w rodzinie, dziecko zamyka się w sobie. Może nasz spektakl spowoduje, że dziecko się otworzy? I my, dorośli, na dziecięce problemy też? - mówi Jacek Malinowski, dyrektor Białostockiego Teatru Lalek. - Spektakl nie opowiada o depresji dosłownie. O tak trudnych kwestiach można tez opowiadać w sposób poetycki, tak czynił już Andersen. Przedstawienie zyskuje uniwersalność, myślę, że z czasem zaczniemy pokazywać je także za granicą.

Zdaniem Malinowskiego spektakl "Virginia Wolf" przeznaczony jest dla dzieci powyżej 7 lat, młodzieży i dorosłych.

Jak oswoić wilka? Polska prapremiera spektaklu "Virginia Wolf"

Anna Dycha, bialystokonline.pl, 7.03.2019

ROZWIŃ

Białostocki Teatr Lalek przygotowuje spektakl "Virginia Wolf". To będzie jego polska prapremiera. Odbędzie się w niedzielę (10.03).

- To ciekawa historia o relacji sióstr, oparta o wzajemną empatię, a nawet miłość - mówi o przedstawieniu Jacek Malinowski, dyrektor Białostockiego Teatru Lalek. - Jedna z sióstr zaczyna zmieniać się w wilka, a druga próbuje tego wilka oswoić. Wilk to metafora depresji, nie mówimy o tej chorobie w sposób dosłowny.

Oswajanie depresji

Spektakl powstaje na motywach książki dla dzieci "Virginia Wolf" autorstwa Kyo Maclear i Issabele Arsenault. Dokładnie jest to "picturebook" - czyli książka obrazkowa dla dzieci, która była inspirowana biografią brytyjskiej pisarki Virginii Woolf. Wiadomo, że miała siostrę; wiadomo też, że cierpiała na depresję. Książki nie ma jeszcze na rynku polskim.

Przedstawienie to litewsko-polska produkcja. Z Litwy pochodzi reżyserka spektaklu Gintarė Radvilavičiūtė, współautorka scenografii Giedrė Brazytė, kompozytor Antanas Jasenka, Sigita Mikalauskaitė - odpowiedzialna za ruch sceniczny oraz Virginija Rimkaitė - odpowiedzialna za dramaturgię.

- To historia o miłości między siostrami, o ich relacji i chorobie - wyjaśnia Gintarė Radvilavičiūtė, reżyserka spektaklu.

I dodaje: - Dzieciom można opowiedzieć też bardzo trudny temat. Tutaj został wymyślony lekki motyw, czyli wilk, który nawiązuje do nazwiska "Woolf". Naszym zadaniem było pokazanie tej historii w teatrze lalkowym.

Międzynarodowy język lalek

Spektakl "Virginia Wolf" to pierwsza realizacja litewskiej reżyserki w Polsce. Jedno z jej przedstawień białostoccy widzowie mieli okazję obejrzeć podczas festiwalu "Metamorfozy Lalek".

- Język lalkowy to język międzynarodowy. Polscy lalkarze są bardzo utalentowani, dlatego świetnie się z nimi pracuje - nie ukrywa Gintarė Radvilavičiūtė.

W rolę Virginii wciela się Magdalena Dąbrowska.

- To postać, która przechodzi transformację w wilka - opowiada. - Na początku są jednak dwie postaci, a potem wilk przejmuje Virginię. Chcemy opowiedzieć o tym, jak działa siła miłości. Czy jesteśmy w stanie pewne sprawy oswoić?

Agata Soboczyńska, która gra Vanessę, siostrę Virginii, dodaje: - Do stworzenia relacji między siostrami bardzo pomogła nam improwizacja.

Z kolei w rolę wilka i - jak mówi - "innych tajemniczych zwierząt" - wciela się Izabela Maria Wilczewska.

- To historia o sile miłości - mówi o spektaklu aktorka. - Możemy zapytać: jak rodzina może nam pomóc i jak ważne są relacje między ludźmi?

Przyznaje, że praca była bardzo ciekawa, bo na początku aktorki pracowały na zasadzie warsztatów. Zdradza też, że wilk będzie rósł - zostanie przedstawiony jako zwielokrotniona forma. Jak będzie wyglądał? To - do premiery - pozostaje tajemnicą.

W spektaklu występuje także Kamila Wróbel-Malec, a w rolę inspicjenta wciela się Piotr Wiktorko.

Uniwersalny spektakl bez słów

Gintarė Radvilavičiūtė razem z Giedrė Brazytė stworzyły scenografię do spektaklu.

- Proces poszukiwania materiałów był długi. Musiałyśmy sobie odpowiedzieć na pytanie, z czego ma powstać scenografia – mówi Gintarė Radvilavičiūtė.

Autorem muzyki jest Antanas Jasenka.

- Mieliśmy bardzo dobre warunki w tym teatrze – wspomina kompozytor. – Dla dzieci trzeba tworzyć jak dla dorosłych. Piszę jak dla siebie. Czasem odkrywam też w sobie dziecko.

Przedstawienie nie ma słów, wykorzystuje techniki lalkowe, środki teatru wizualnego i ożywionej formy. Jest to pewnego rodzaju teatr ruchu.

- Ten spektakl jest bardzo symboliczny, nie ma w nim dydaktyzmu. Dopisek o depresji jest interpretacją naszą i psychoanalityków – podkreśla Jacek Malinowski.

Nie ukrywa, że z tym uniwersalnym przedstawieniem, w którym aktorzy posługują się gestem, a muzyka buduje atmosferę, planuje wyjazdy zagraniczne.

Do kogo jest adresowany spektakl? Mogą go obejrzeć dzieci w wieku 7-8 lat, młodzież i dorośli.

Gintarė Radvilavičiūtė reżyseruje spektakl Virginia Woolf

Jerzy Doroszkiewicz, "Kurier Poranny", 6.03.2019

ROZWIŃ

(...)

- Według psychoanalityków to metafora choroby cywilizacyjnej, jaką jest depresja – mówi Jacek Malinowski, dyrektor Białostockiego Teatru Lalek. - W spektaklu „Virginia Woolf” nie mówimy o tej chorobie w sposób dosłowny, obserwujemy jak siostra przemienia się w wilka, a druga próbuje go oswoić, sama próbuje odnaleźć się w tej sytuacji.

Empatia i opiekuńczość doprowadzają do tego, że wilk zmienia się z powrotem w człowieka. Dramaturgia nie jest skomplikowana, ale ukazana za pomocą teatru ruchu, animacji, form, bez słów. Mówi językiem umownym, symbolicznym. Tak jak oswajamy dzikie zwierzę, przestraszone światem w którym się nagle znalazło, podobnie jest z tą chorobą. Osoba w depresji jest bardzo wrażliwa na wszelkie bodźce. A postawa opiekuńcza, dawanie takiego ciepła, może okazać się punktem zwrotnym.
(...)

W BTL-u spektakl o sile siostrzanej miłości

Sylwia Wieczeryńska, PAP, 11.03.2019

ROZWIŃ

O sile siostrzanej miłości, która ma uratować zmieniającą się w wilka siostrę, opowiada najnowszy spektakl "Virginia Wolf" przygotowany przez Białostocki Teatr Lalek. Przedstawienie to też okazja - jak mówią twórcy -, by mówić o trudnych tematach jak depresja.

Polska prapremiera przedstawienia w reżyserii litewskiej artystki Gintare Radvilaviciute odbyła się w niedzielę po południu. Przedstawienie jest na motywach książki dla dzieci "Virginia Wolf" kanadyjskich twórców Kyo Maclear i Isabelle Arsenault.

Jak mówiła na konferencji prasowej reżyserka spektaklu, książka, która była inspiracją do przedstawienia, jest oparta o biografię pisarki Virginii Woolf. "Jest to o miłości między siostrami i o ich relacji i oczywiście o chorobie" - powiedziała Radvilaviciute. Choroba to depresja, na którą cierpiała pisarka i jej także pomagała.

Reżyserka mówiła, że w książce w ciekawy sposób jest poruszony bardzo trudny temat, który ma też przemawiać do dzieci.

Spektakl opowiada historię jak jedna z sióstr, Virginia, zamienia się w wilka, a druga, Vanessa, oswajając go i okazując mu dużo miłości, stara się odmienić go na powrót w siostrę.

Dyrektor Białostockiego Teatru Lalek Jacek Malinowski mówił, że wilk według psychoanalityków jest metaforą depresji. "My oczywiście w tym spektaklu nie mówimy w sposób dosłowny o tej chorobie, natomiast obserwujemy jak siostra zamienia się w tego wilka, a jak druga próbuje tego wilka oswoić, sama się próbuje odnaleźć w tej sytuacji i jej empatia i opiekuńczość doprowadza do tego, że ten wilk niejako zmienia się z powrotem w człowieka" - dodał.

W ocenie Malinowskiego, ta historia może być pretekstem do rozmów o "tym cywilizacyjnym schorzeniu, depresji, która dotyka wiele osób". Dodał, że spektakl ma baśniową symbolikę - "oswajamy problem, który dotyka nas na co dzień". Mówił, że warto o tym mówić także poprzez teatr.

Jak mówiła Magdalena Dąbrowska, która gra Virginię, jej praca przy tym spektaklu polegała w dużej mierze na improwizacji także z formą wilka. Dodała, że przez cały spektakl przybiera on różne postaci i ze sceny na scenę jest coraz większy, "przejmuje" coraz bardziej Virginię. W ocenie Dąbrowskiej, najbardziej interesujące jest, w jaki sposób siła rodzeństwa i ich relacji, potrafi przez to przejść, walczyć z chorobą i odzyskać siostrę.

Spektakl jest bez słów, ma dużo wspólnego z teatrem tańca, teatrem animacji i form. Malinowski mówił, że jest opowiedziany językiem umownym, symbolicznym, dzięki czemu trafi do większej liczby widzów. Dedykowany jest dzieciom od 7 roku życia, ale też młodzieży i dorosłym. Trwa niecałą godzinę.

Kolejne spektakle będą grane od wtorku.

GALERIA / GALLERY

RECENZJE / REVIEWS

Dobremu spektaklowi niepotrzebne są wielkie słowa

Rafał Górski, teatrdlawszystkich.eu, 12.03.2019

ROZWIŃ

W ostatnią niedzielę odbyła się premiera najnowszego spektaklu Białostockiego Teatru Lalek. Przedstawienie pod tytułem „Virginia Wolf”, powstałe na motywach książki obrazkowej dla dzieci Kyo Maclear i Issabele Arsenault, jest polską prapremierą.

Reżyserią produkcji BTL-u zajęła się Gintarė Radvilavičiūtė, która razem z Giedrė Brazytė stworzyła również scenografię. Sigita Mikalauskaitė przygotowała ruch sceniczny uświetniający spektakl, a o dramaturgię zadbała Virginija Rimkaitė. Muzykę, będącą tłem dla rozgrywających się na scenie wydarzeń, skomponował Antanas Jasenka. Wszyscy z Litwy.

Białostocki spektakl opowiada o poruszających perypetiach dwóch sióstr – Virginii i Vanessy. Ukazuje silną miłość rodzeństwa, która potrafi oswoić ciężką chorobę, a nawet jest w stanie ją pokonać. Główna bohaterka próbuje oswoić w sobie wilka, który symbolizuje jej nastrój przygnębienia i melancholii. W pewnym momencie Virginia nie potrafi już panować nad coraz to pogłębiającym się stanem psychicznym. Na szczęście miłość pokonuje przeszkody. Z pomocą siostry bohaterka z powrotem staje się człowiekiem. Tytuł nawiązuje do angielskiej pisarki Virginii Woolf, która cierpiała na depresję. A także do jej nazwiska z angielska podobnie brzmiącego jak wilk. Stąd użycie go jako symbolu.

W rolę sióstr wcielają się młode aktorki – Magdalena Dąbrowska i Agata Soboczyńska. Współistnienie ich bohaterek toczy się przy wykorzystaniu zajmującej choreografii z użyciem, niedającego się określić, białego materiału, przypominającego duże prześcieradło. Aktorki zwinnie wplątują się i wyplątują z tej tkaniny, przetaczając się z jednej w druga stronę. Przypomina to siostrzane zabawy.

Magdalena Dąbrowska sprawnie i z pełnym skupieniem prezentuje siłowanie się oraz stopniową dominację nad sobą wilka, a następnie transformację w to zwierzę. Jej umiejętności animacyjne pozwalają precyzyjnie ożywiać wilczą formę, która ciągle rośnie i staje się coraz bardziej złym zwierzęciem. Rola ta angażuje całe ciało aktorki. Ta przecież animuje lalkę nawet nogą, poza tym jest zaabsorbowana niełatwymi ruchami scenicznymi. Aktorka obdarzona nieprzeciętnym predyspozycjami ruchowymi i mimicznymi bardzo naturalnie odzwierciedla wilczą naturę. Wszystko to sprawia, że jej gra jest nad wyraz plastyczna. Magdalena Dąbrowska czaruje swoją interpretacją i wciąga w przedstawianą historię. Po „Obrazkach z wystawy” to kolejny spektakl, umożliwiający ukazanie niebywałego warsztatu aktorskiego tej młodej aktorki.

Agata Soboczyńska w roli Vanessy z wielką troską i oddaniem próbuje okiełznać zwierzę drzemiące w Virginii. Aktorka na scenie porusza się płynnie i lekko, wykonując delikatne ruchy. Jej filigranowość zestawiona jest z agresją wilka. Bohaterka jednak, ze względu na wielką miłość do siostry, z uporem podejmuje wyzwanie oswojenia demona, który zawładnął ukochaną Virginią. Agata Soboczyńska, trafnie obsadzona w tej roli, udowadnia, że mimo kruchej postury można zwyciężyć wielkością uczucia i uporu.

Nie lada wyzwanie powierzono Izabeli Wilczewskiej. W kreacji kolejnego, większego wcielenia wilka radzi sobie bardzo dobrze pomimo wielkich trudności. Ubrana jest w lalko-kostium ograniczający widzenie, tym bardziej że aktorka porusza się tyłem. Wilczewska wybitnie imituje naturę i usposobienie wilka. Ale największy zachwyt zdobywa najpotężniejszy wilk, którego gra aktorka wraz z Piotrem Wiktorko. Aktorzy i na tym zadaniu nie polegli. Współpraca duetu jest skoordynowana, idealna! Postać zwierza wygląda jakby była odgrywana przez jedną osobę. Wydaje się, że zadanie jest niemożliwe do wykonania, a jednak Izabela Wilczewska i Piotr Wiktorko dokonują niemożliwego. To tylko potwierdza ich aktorsko-animacyjny kunszt.

Pod koniec spektaklu tajemniczy biały materiał, z którego można tworzyć najróżniejsze figury, służy do wyświetlania wielokolorowych projekcji multimedialnych. Pojawiają się również bliżej niezidentyfikowane postaci. W jednego z takich „ludków” wciela się Kamila Wróbel-Malec – jedna z najlepszych polskich aktorek-lalkarek najmłodszego pokolenia. Na owych „ludkach” także wyświetlane są projekcje. Jest to przyjemne zwieńczenie przedstawienia.

Postaci wilka są wykonane z intrygującego tworzywa, przypominającego siano. Wzmaga to jeszcze bardziej ciekawość. Dramaturgię ukazano za pomocą teatru ruchu, animacji i form. Jak widać, można stworzyć dobre przedstawienie bez użycia ani jednego słowa. Jedynie momentami nie do końca adekwatna muzyka do sytuacji scenicznej budzi zastrzeżenie.

Najnowsza propozycja Białostockiego Teatru Lalek jest wciągającą i doskonale skonstruowaną opowieścią. Pozwala bez żadnego skrępowania wstąpić w świat magiczny i tajemniczy. „Virginia Wolf” to uczta mająca wysoki poziom artystyczny, przejawiający się dobrą reżyserią i perfekcyjnym aktorstwem. Profesjonalizm w całej krasie. I dla dzieci, i dla dorosłych. Żal tylko, że  przedstawienie trwa tak krótko…

Virginia Woolf zmienia się nie do poznania. Animacyjny majstersztyk w BTL

Monika Żmijewska, "Gazeta Wyborcza", 13.03.2019

ROZWIŃ

Zaczyna się od niczego: ot, kawałek sznurka. Sznurek jednak rośnie, pęcznieje, obrasta, aż zniknąć pod nim można całkiem. To prawdziwa magia, działa nawet na dorosłych. Ale jest w niej coś więcej niż tylko mistrzostwo animacji. To rzecz o tym, jak czai się choroba.

W Białostockim Teatrze Lalek polsko-litewski zespół pod wodzą reżyserki Gintare Radvilaviciute, skonstruował opowieść bez ani jednego słowa, metaforyczną i sugestywną. Spektakl oparto na podstawie obrazkowej, jeszcze nie wydanej w Polsce, książce autorstwa Kyo McLear'a i Isabelle Arsenault. Duet inspirował się biografią pisarki Wirginii Woolf, która z depresyjnymi stanami borykała się już od dzieciństwa.

Kluczowa jest tu gra słów między nazwiskiem bohaterki, a tytułem spektaklu: "Virginia Wolf". Angielskie słowo "wolf" oznacza wilka, i to w niego zamienia się główna bohaterka. W metaforze wilka ukryć zaś można wiele - depresję, załamanie nerwowe, melancholię. I najróżniejsze inne dramaty, które spadają na nas, nie pozwalając spokojnie oddychać. Punktem wyjścia jest co prawda depresja Virginii, ale metafora wilka jest bardzo pojemna: każdy z widzów (a spektakl przeznaczony jest dla dzieci powyżej lat 7, młodzieży i dorosłych), w wilku rozpoznać może więc coś własnego. Coś, co dręczy, uwiera, sprawia, że życie już nie jest radością.

Dla bohaterki spektaklu, Virginii (Magdalena Dąbrowska) - z jakichś powodów życie radością być przestaje.

Koniec kontroli

Już nie bawi się z siostrą Vanessą (Agata Soboczyńska), zamyka się w sobie, wycofuje się. W jej świecie pojawia się wilk. Nagle, gdzieś na szyi, coś ją łaskocze. Znikąd pojawia się kawałek sznurka. Sznurek rozwija się, zmienia w pętelkę, potem w kłębuszek. Virginia łapie go z ciekawością, ogląda, w jej dłoniach sznurek przybiera postać małego wilczka. Przyglądają się sobie, badają wzajem własne reakcje. Jeszcze jest miło, to przecież jest mały przyjaciel.

A potem wilk wymyka się spod kontroli, przestaje być zabawką. Obrasta Virginię z każdą kolejną sceną, przejmuje jej dłonie, ciało, nogi. W końcu Virginia znika pod pęczniejącym sznurkiem.

Jak to pokazać w spektaklu? Lalkarze radzą sobie fantastycznie. I tak animacyjnymi talentami potrafią zaczarować, że magii teatru ulegają i mali, i duzi. I to w czasach, gdy na rozbisurmanionych komputerowymi efektami widzach wrażenie wywrzeć jest przecież niełatwo.

W zagarnianiu Virginii przez wilka, fantastyczny efekt daje szara rafia: oplata stopy, nogi, biodra, udając zwierzęcą sierść. Gdy wilk zagarnia bohaterkę i nie widać jej już zupełnie, postać wilka tworzyć muszą już dwie osoby (Dąbrowska i Izabela Wilczewska). To fantastyczna scena, dowodząca umiejętności animacyjnych: jak się przewrócić w tym samym czasie tak, by pokazać potężne zwierzę przewracające się na plecy? Aktorki co chwila muszą też zmieniać perspektywę własnego ciała jako narzędzia animacji. Pysk wilka animowany jest już nie tylko dłonią, ale też biodrami, kolanem, stopą. Tak jak w pewnym momencie życie Virginii wydaje się być wywrócone do góry nogami, tak i animacja wydaje się być na wspak.

Niebagatelne znaczenie ma tu praca choreografki Sigute Mikalauskaite.

Jest nadzieja

Obserwowanie przemiany Virginii to piękne sceny. Ale i wykorzystanie innych elementów do animacji daje ciekawe wrażenie. Scenograficznie reżyserka i scenografka Giedre Brazyte postawiły na rafię i papier. Z wykorzystaniem tego ostatniego stworzono materię, przypominającą płótno. Na pierwszy rzut oka to po prostu kawał zwykłego materiału. Ale musi być w nim coś więcej, co pozwala zamieniać go w falującą wodę, chmury, kokon, łabędzia czy kwiaty. W finałowej scenie materia staje się zaś tłem feerycznej gry świateł i wizualizacji, które zabierają bohaterów z szarości w świat ciepła i miłości.

Lalkarze dają bowiem nadzieję. Ze smutkiem, wilkiem, czarną otchłanią należy walczyć. W spektaklu taką metodą jest siostrzana miłość, bezwarunkowa bliskość Vanessy, która wymyśla własny sposób na przegonienie wilka. Można by się zastanawiać, czy proces powrotu do własnej postaci nie wydaje się zbyt szybki, że ze zdrowieniem nie jest tak łatwo. Ale też spektakl nie miał być realistyczną wiwisekcją choroby i walki z nią. A metaforyczną opowieścią. Wspomaganą sugestywną muzyką Antanasa Jasenki, który widzów zanurza w świat kojących, ale i bardzo opresyjnych dźwięków.

Po nitce do kłębka, czyli świniołak kontra Virginia Woolf

Jerzy Doroszkiewicz, "Kurier Poranny", 14.03.2019

ROZWIŃ

(...)

Pierwsze sceny ukazują wspólne mieszkanie, przytulanie, sen. Ale podczas kiedy Vanessa śpi jak aniołek, Virginię coś gnębi. Spod symbolicznej kołdry wyciąga jakąś nić. Na początku zwija ją i odrzuca, ale nić zdaje się rosnąć, zamienia się najpierw w niewielką główkę wilka, z czasem ów symboliczny zwierz nękający Virginię zacznie potężnieć.

Ale Dąbrowska, animująca klasyczną dla Giedrė Brazytė , bliską sztuce ludowej formą symbolizującą wilka, wydaje się z nim bawić. Uśmiecha się, z niejaką dumą pokazuje zmorę siostrze. Wilk rośnie, wchodzi Virginii na głowę, przemiany podkreśla rewelacyjna, choć minimalistyczna, muzyka następnego Litwina w ekipie – Antanasa Jasenki. W końcu wilk zadomawia się na dobre w Virginii i chce przejąć władzę nad Vanessą.

(...)

Tracąc autonomię

Kamil Bujny, teatrdlawszystkich.eu, 20.12.2019

ROZWIŃ

Jak można ograć chorobę? Jak opowiedzieć o niej bez słów, bez powielania klisz, tak, by zainteresować zarówno dziecko, jak i dorosłego? Brzmi jak wyzwanie, prawda? Gintar Radvilavičit wyreżyserował w Białymstoku bardzo intymne przedstawienie, w którym ukazuje rozwój depresji. Depresji, choć nie tylko - to, co wydaje się dość oczywiste przez kontekst tytułowej Virginii Wolf, przez widzów w różnym wieku i z różnymi doświadczeniami może zostać odczytane na wiele sposobów: jako symbol choroby, lęków, problemów czy zmartwień.

Na początku była niepozorna słomka, którą jedna z aktorek wyciągnęła niejako z siebie - jakby z ucha. Z czasem słomka (a właściwie sznurek z rafii) przyrasta o kolejne, stając się najpierw większym - wciąż nieznaczącym - kłębkiem, a następnie - wilkiem, który wraz z rozwojem przedstawienia jest coraz większy i coraz bardziej dominujący nad postacią. Wprawdzie zwierzę wyjściowo wydaje się całkowicie zależne od jej woli (stanowi wariację na temat niesfornej wyobraźni, może być postrzegane jako kompan do zabawy albo efekt fantazji), jednak z czasem zaczyna być nie tylko samodzielne, ale także groźne i wpływowe - do tego stopnia, że w pewnym momencie zyskuje całkowitą kontrolę nad Virginią: postać przestaje być sobą, a przyjmuje zachowania i wygląd wilka.

W "Virginii Wolf" istotny okazuje się jednak nie tyle powód opisanej transformacji czy jej skutek, ile sam - jakże wymownie i wiarygodnie przedstawiony - proces. Twórcy umożliwiają widzowi luźną, subiektywną interpretację zachodzącej przemiany, choć zahaczają ją o postać tytułowej artystki - angielskiej pisarki, feministki, reprezentantki literatury modernistycznej XX wieku, która przez całe życie zmagała się z depresją i nerwicą. Za sprawą oszczędnej scenografii oraz wyrazistych kreacji aktorskich oglądający skupia się na wspomnianym przeobrażeniu, śledząc scena po scenie, jak Virginia przemienia się w nie-siebie: obserwuje, jak kolejne części ciała zostają zawładnięte przez zwierzę, jak zmienia się ruch postaci, a w konsekwencji dynamika całego spektaklu. Tak jak postępująca choroba zabiera powoli człowiekowi siły i oddziela go od świata zewnętrznego, tak bohaterka traci stopniowo autonomiczność i odrębność.

Poza wilkiem różnych wielkości (obsługiwanym raz przez jedną aktorkę, innym razem przez dwójkę aktorów) i wspomnianym wcześniej kłębkiem rafii, z zainteresowaniem śledzimy także wykorzystanie dużego, kwadratowego materiału, który początkowo służy wykonawcom za pościel (w tak intymnych warunkach dowiadujemy się o siostrzanych relacjach obu bohaterek - Virginii i Vanessy, jednak z czasem zostaje zaanimowany w bardziej kreatywny sposób - do "tworzenia" różnych przedmiotów (m.in. kwiatów) oraz wrażenia tafli wody (fenomenalnie przygotowana scena!).

Stanem, w którym ogląda się białostocką realizację, jest zadziwienie - naturalne, dziecięce, wynikające po trosze z niedowierzania, a po trosze z bycia zaskoczonym (w taki baśniowy, jak najbardziej pozytywny sposób). Wydaje się właśnie, że ta kategoria (nie mylić ze zdziwieniem, które określa z kolei sytuację, w której - za słownikiem PWN-u - "odczuwamy, że coś jest dziwne"), stanowi o tym pokazie. Niezależnie od tego, ile ma się lat ("Virginia Wolf" według opisu teatru przeznaczona jest dla całej rodziny - a zatem i dla dzieci, i dla dorosłych), obserwuje się to wystawienie z niewymuszoną ciekawością i z satysfakcjonującym poczuciem, które każe wierzyć, że na scenie dzieje się coś, czego nie sposób ani przewidzieć, ani przeczuć. Zespół świadomie z tego korzysta, odważnie operując niedopowiedzeniem i niedookreśleniem, udowadniając przy tym, że za sprawą oszczędnych środków można wykreować przekonującą, odrębną i interesującą opowieść.

Przedstawienie wizualnie podzielone jest na dwie części: pierwszą, gdzie działania aktorskie skupione są na animowaniu "rosnącego" wilka, oraz drugą, w której na pierwszy plan wysuwają się kolorowe wizualizacje. Wprawdzie mógłby ktoś powiedzieć, że między nimi nie ma żadnej zgodności, że zrealizowane są na zupełnie innych konceptach i zamysłach (nie tylko estetycznych, ale także ruchowych), że być może nie pasują do siebie, jednak wydaje się, że reżyser zmaterializował w ten sposób bardzo ciekawą intuicję: to, co przez znaczącą część pokazu absorbuje widza, czyli zmaganie się Virginii z wilkiem, zostaje pod koniec skomentowane, niejako domknięte; wizualizacje, które pojawiają się na białym, wspomnianym wcześniej materiale, a także aktorzy, którzy są ubrani w całości zakrywające, papierowe kostiumy, zdają się symbolizować akt twórczy (poprzez zastosowanie czytelnego skrótu: wizualizacje oraz plamy kolorów padają na wielki, biały materiał zupełnie tak, jak pada farba na płótno malarza). Wszystko, co zostało przez bohaterki spektaklu, czyli Virginię i Vanessę, doświadczone, zostaje w finale - w ni to tańcu czy rytuale - przeniesione w sferę sztuki w procesie sublimacji. Zofia Nałkowska pisała, że "Rzeczywistość jest do wytrzymania, gdyż niecała dana jest w doświadczeniu", a w "Virginii Wolf" wydaje się znośna tylko dlatego, że można ją twórczo wyrazić, spacyfikować i zrozumieć.

MULTIMEDIA

odtwórz trailer spektaklu
trailer spektaklu
relacja Olgi Gordiejew (Polskie Radio Białystok)
Virginia Wolf w BTL - historia o miłości dwóch sióstr

HISTORIA / HISTORY

2019 r. Festiwal Teatralny Konteksty z j a w i s k a w Poznaniu

ROZWIŃ

2019 r. Międzynarodowy Festiwal Teatrów Lalek dla Dorosłych "METAMORFOZY LALEK"

ROZWIŃ

2021 r. Festiwal Teatrów Lalek "Materia Magica" w Kłajpedzie (Litwa)

ROZWIŃ

2022 r. I Przegląd Teatrów Lalkowych w Będzinie

ROZWIŃ

GRAND PRIX na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek „Pierrot” w Starej Zagorze (wrzesień 2023)

ROZWIŃ

Nagroda za Najlepszą Reżyserię na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek „Pierrot” w Starej Zagorze

ROZWIŃ

RIDER TECHNICZNY / TECHNICAL RIDER

RIDER TECHNICZNY
VIRGINIA WOLF
POBIERZ

Ważne: Strona wykorzystuje pliki cookies.

Korzystając z serwisu internetowego Białostockiego Teatru Lalek akceptują Państwo zasady Polityki prywatności, wyrażają zgodę na zbieranie danych niezbędnych do administrowania stroną i prowadzenia statystyk oraz wyrażają zgodę na używanie plików cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej szczegółów na stronie.

Do góry btl kształt